Nie ustają ataki polityków prawicy na film Agnieszki Holland ‚Zielona Granica. – Większość wypowiedzi, od pana Ziobro zaczynając, na panu Kaczyńskim kończąc, nadaje się nie do komentowania, lecz do skierowania pozwu sądowego – przyznała reżyserka w rozmowie z ‚Rzeczpospolitą‘. Artystka wyraziła także swoje ubolewanie nad faktem, że w Polsce sprawują władzę ‚ludzie pełni cynizmu, nihilizmu i nienawiści‘.
Na temat filmu Agnieszki Holland wypowiadali się czołowi politycy partii rządzącej, zanim jeszcze doszło do oficjalnej premiery. Jarosław Kaczyński nazwał najnowszy obraz reżyserki „haniebnym, obrzydliwym paszkwilem“, w którym chodzi przede wszystkim o „obrazę polskiego munduru“. Od kilku dni prawica kontynuuje na szeroką skalę nagonkę na reżyserkę. Ich komentarze doprowadziły do szeregu protestów w całym kraju, w trakcie których skandowano takie hasła jak: „Putin dziękuje Agnieszce Holland“, „Murem za polskim mundurem“, czy wykorzystywane w czasie hitlerowskiej okupacji – „Tylko świnie siedzą w kinie“.
REKLAMA
Zobacz wideo Kaczyński znów odniósł się do filmu Holland: To jest paszkwil. Odrażający, obrzydliwy paszkwil
Agnieszka Holland o Kaczyńskim: Upodabnia się do Gomułki
Agnieszka Holland, która od czasu pierwszego wyświetlenia filmu „Zielona granica“ porównana została przez przedstawicieli prawicy do propagandowych twórców III Rzeszy, odniosła się do słów polityków. – Większość tych wypowiedzi, od pana Ziobro zaczynając, na panu Kaczyńskim kończąc, nadaje się nie do komentowania, lecz do skierowania pozwu sądowego – przyznała w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita“. Podkreśliła, że słowa polityków pochodzących w głównej mierze z obozu rządzącego „tworzą obraz dzikiej, skoordynowanej nagonki nienawiści i szczucia, która jest bez precedensu w cywilizowanym świecie“.
Agnieszka Holland o pogranicznikach w „Zielonej granicy“ i o dacie premiery
Twórczyni „Zielonej granicy“ przyznała, że łudząco przypomina jej to rok 1968. – Prezes Kaczyński zresztą coraz bardziej upodabnia się do Gomułki w sposobie mówienia, logice, ekspresji. Przypomina to również makkartyzm i czasy stalinowskie. I jest potwornie niebezpieczne. Bo rozhuśtując w ten sposób emocje, podkłada się ogień pod strzechę. Żaden odpowiedzialny polityk, nawet w kraju totalitarnym – jeśli nie jest to kompletna, dzika dyktatura – tak się nie zachowuje – podkreśliła w rozmowie z dziennikiem.