Start Polish — mix Co czeka PiS? "To wywoła rozczarowanie i ferment w szeregach partii"

Co czeka PiS? "To wywoła rozczarowanie i ferment w szeregach partii"

149
0
TEILEN

Dla kilku formacji wybory samorządowe będą niezwykle istotne. Mogą doprowadzić do wstrząsów wewnętrznych, do groźby odpływu kolejnych segmentów elektoratu i zmian przywództwa. A więc odegrają ponadstandardową rolę, jak mało które wcześniejsze wybory — mówi w rozmowie z Newsweekiem dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.
„Newsweek“: Jak znaczące będą najbliższe wybory samorządowe dla polskiej polityki?

Dr hab. Rafał Chwedoruk: — One są zawsze znaczące. W szczególności od momentu kontrowersyjnej skądinąd reformy samorządowej z 1999 r. Kontrowersyjnej, ponieważ zlikwidowała 49 województw i stworzyła sieć powiatów, która jest niezbyt efektywna, za to stała się ostoją biurokracji. A skoro jest ostoją biurokracji, to jest niezwykle ważna dla partii politycznych, ponieważ to ich członkowie i sympatycy korzystają z tamże stworzonego sposobu zarobkowania i faktycznie zawodowego uprawiania polityki. Żadne kierownictwo, żadnej partii nie zmusi bazy członkowskiej do poparcia idei likwidacji powiatów. A zatem samorządy stały się niemal gwarantem istnienia głównych partii politycznych w kraju, bo dają miejsce zatrudnienia ich członkom. Każdy, kto tego testu nie przeszedł — w sensie konieczności wywalczenia sobie dziesiątek czy setek stanowisk — nie przetrwa w polskiej polityce. I Ruch Palikota, i Kukiz’15 są tego najlepszymi przykładami. Na dłuższą metę nie da rady w stylu lat 90. żyć tylko w oparciu o klub parlamentarny.

Sytuacja po wyborach parlamentarnych ma tu jakieś znaczenie?

— Oczywiście, to co zobaczymy w kwietniu, wiąże się z kontekstem wytworzonym w październiku. System partyjny jest niezwykle stabilny, choć, jak zwykle poprzez wybory, jednym dał jednak więcej, drugim mniej. I dla kilku formacji — powiedziałbym, że być może nawet dla wszystkich, z wyjątkiem Platformy i Trzeciej Drogi — będzie to niezwykle istotna elekcja, która może doprowadzić do wstrząsów wewnętrznych w partiach, do groźby odpływu kolejnych segmentów elektoratu, zmian przywództwa etc. A więc będą to wybory, które oprócz aspektu związanego ze stanowiskami, odegrają też ponadstandardową rolę dla sytuacji wewnątrz wielu partii, jak mało które wcześniejsze wybory.

Dlaczego dla Platformy Obywatelskiej i Trzeciej Drogi będą to wybory mniej ważne?

— Nie twierdzę, że są mniej ważne, tylko bardziej przewidywalne. Nie ma możliwości, żeby te dwie formacje były przegranymi tych wyborów. Poprzednimi wyborami samorządowymi Platforma udowodniła status partii numer jeden ówczesnej opozycji, wtedy jeszcze pod przywództwem Grzegorza Schetyny. Skala przewagi nad kolejnymi komitetami, czyli nad PSL i SLD, była bardzo znacząca. A dystans wobec PiS nie był przepaścią. Platforma pokazała, że ma wyborców wszędzie. Oczywiście w różnych proporcjach, bo jest różnica np. pomiędzy woj. pomorskim a świętokrzyskim, ale jednak partia wszędzie osiąga wyniki dwucyfrowe. Ma przy tym elektorat skoncentrowany w dużych miastach, kadry doświadczone w pracy samorządowej i wielu popularnych polityków, współpracuje z prezydentami większości dużych miast w Polsce, a wielu z nich po prostu jest z Platformy. Wiadomo, że takie ugrupowanie poniżej pewnego progu na pewno nie spadnie. Nie będzie więc żadnego powodu do rozliczeń wewnętrznych w tej formacji.

W przypadku Trzeciej Drogi rzeczywistość jest trochę bardziej złożona, biorąc pod uwagę partyjny skład tej formacji. PSL, choć stracił wiele politycznej krwi w ostatnich wyborach samorządowych, wciąż — jeśli chodzi o liczbę działaczy i zakorzenienie w mitycznym w polskiej polityce tzw. terenie — jest potęgą.

Skoro PSL stracił w ostatnich wyborach samorządowych, to może stracić jeszcze bardziej.

— Przeciwnie. Ludowcy, startując — jak na siebie — z dość niskiego poziomu, stracić nie mogą, bo nie są słabsi niż byli poprzednio. Natomiast stają przed szansą powrotu do władzy w tych sejmikach, w których ich absencja może być traktowana w partii jako nienaturalna. Mam tu na myśli przede wszystkim sejmiki: świętokrzyski i lubelski. Od czasu PSL Wyzwolenie w latach dwudziestych ruch ludowy był na tych obszarach bardzo silny. PSL był tam często formacją, bez której żadna władza nie mogła istnieć. Odzyskanie znaczenia w tych dwóch sejmikach czy dojście do władzy przynajmniej w jednym z nich, w połączeniu z kryzysem PiS, który będzie dotyczył w olbrzymim stopniu także niższych szczebli samorządu, będzie dla PSL politycznym zyskiem, a nastroje po wyborach nie będą gorsze niż przed.

Continue reading...