Start Polish — mix Jedno za męża, drugie za syna

Jedno za męża, drugie za syna

111
0
TEILEN

Marzył, że zostanie ojcem. O ciąży dowiedziałam się trzy dni po jego pogrzebie. Wycierałam oczy nad trumną i nie wierzyłam, że to się dzieje. Teraz myślę: Bóg próbuje oddać, co zabrał.
Do porodu 17 dni, ale Switłana już gotowa.
Ciemne oczy, brązowe włosy spięte z tyłu. Spod żółtego golfa wystaje wielki ciążowy brzuch. Switłana właśnie wyciąga z szafy kolejne ubranka. Niebieskie śpioszki przysłał ktoś z Zaporoża, a różowe kombinezony przyszły z Tarnopola. Podwójny czarny wózek – z Kijowa. Białe łóżeczka – z Paryża. Zapasy pampersów – z Warszawy.
Jak tylko w listopadzie zeszłego roku jej historia została opisana w ukraińskiej prasie, rozpętało się szaleństwo. Ludzie pisali do niej: chcemy pomóc. Paczki przychodziły z całej Europy. Aż pomyślała, że chciałaby kupić też dzieciom coś od siebie, ale nie ma miejsca ani potrzeby: wszystko już dostali. Krzesełka, foteliki samochodowe, butelki, pluszowe misie, kołderki, gryzaki.
Wydziergała jedynie kocyki: żółty i niebieski.
Blokowisko w Tarnopolu, jedno z mieszkań na parterze. Jasny pokój Swietłany jest podzielony na pół.
Bliżej okna jej łóżko, łóżeczka dla dzieci i przewijak. W drugiej części, oddzielonej regałem, kącik pamięci. Duża flaga Ukrainy, szewrony z mundurów. Na ścianach dwa zdjęcia oprawione w ramkę.
Dwudziestoparolatek w wojskowym kapeluszu. Miękkie rysy twarzy, zielone oczy, gęste brwi – to Nazar, jej syn.
I druga fotografia: szczupła pociągła twarz, ostre spojrzenie, długa broda – to Bohdan, mąż. Nie ma dnia, żeby na nich nie spojrzała. Nieraz patrzy na stos rzeczy dla dzieci, a zaraz potem wbija wzrok w piwne oczy Bohdana.
Codziennie zadaje sobie pytanie: dlaczego nie doczekał?
Poznali się trzy lata temu w fabryce okien.
Ona: brygadzistka, twarda babka, pół załogi się jej bało.
On: pracownik produkcji, była jego bezpośrednią szefową.
Codziennie zagadywał. Zapraszał na kawę. Uśmiechał się. Początkowo myślała, że chyba zwariował. Ona 45 lat, on dziesięć młodszy, dla niej niemal dzieciak. Poza tym nie szukała związku. Sparzyła się po pierwszym małżeństwie. Dwóch synów – Nazara i Ołeksija – wychowywała sama.
Nie odwzajemniła pół uśmiechu, żeby szybko spłoszyć Bohdana. Ale uparł się jak osioł. Pewnego dnia spojrzał jej w oczy i bezczelnie zapowiedział: będziesz moja i koniec.
W końcu dopiął swego.
– Bardzo chciał zostać ojcem. Zaczęliśmy się starać o dziecko jeszcze przed wojną – opowiada Switłana.
Bohdan miał już doświadczenie bojowe z Donbasu. Po rosyjskiej inwazji od razu zgłosił się na ochotnika. Pięć dni szturmował biuro poborowe. Proponowali mu posady daleko od frontu, ale uparł się, że chce iść na pierwszą linię. W końcu został saperem w brygadzie szturmowej, trafił sześć kilometrów od Awdijiwki.
Oleksij na front jest jeszcze za młody. Szesnaście lat, szkoła średnia. A starszy, Nazar, trafił pod Zaporoże. Już wcześniej służył w wojsku jako zawodowy żołnierz.
W sierpniu 2022 zginął podczas ostrzału.
Switłana przepłakała kilka dni. A potem błagała Bohdana, żeby wrócił do domu – gdy polegnie ktoś z rodziny, żołnierz ma prawo się demobilizować. Nie posłuchał. Czuł, że musi się bić za Ukrainę. Odtąd bała się jeszcze bardziej.
Gdy stanęła na nogi po śmierci syna, coraz częściej myślała, że cudownie byłoby znowu zostać matką. On nie miał wątpliwości, nawet jeśli miałby być ojcem tylko przez chwilę. Opowiadał jej: rano jem śniadanie z dwudziestoma chłopakami, wieczorem do bazy wraca siedmiu. Po pozostałych zostają tylko plecaki.
On chciałby zostawić po sobie znacznie więcej.
Z każdym dniem marzyli o dziecku coraz mocniej. Rozmawiali nawet o adopcji.
– Przez to, że Bohdan był na froncie, ciężko było trafić z urlopem w dni płodne. Dlatego zaproponowałam klinikę in vitro. Od razu się zgodził.
Zamroził spermę i wrócił na wojnę.
Tarnopol.
Nowoczesny oszklony budynek. Sterylne, ale przytulne wnętrze w bieli. Recepcjonistki proszą na trzecie piętro. Na kanapach w korytarzu kobiety. Przy niektórych kręcą się mężowie w mundurach, inne siedzą samotnie. Kawa, herbata, pralinki. Wszystko pachnie jeszcze nowością.
Profesor Stefan Chmil, generalny dyrektor kliniki, czeka w gabinecie. Siwe włosy, niewysoki, dobrotliwe spojrzenie 67-latka.
Półtora roku temu klinika wystartowała z programem pilotażowym dla rodzin wojskowych. Zaczęła oferować bezpłatne zamrożenie spermy, jajeczek oraz zapłodnienie in vitro z całym pakietem procedur.
– Od początku zdawaliśmy sobie sprawę, że po wojnie populacja będzie zredukowana. Nowe życie pomoże odbudować Ukrainę i nasz naród – mówi profesor.

Continue reading...