Start Polish — mix Humor z pisowskich kajetów. Śmieszno i straszno

Humor z pisowskich kajetów. Śmieszno i straszno

43
0
TEILEN

W Trybunale nie-Konstytucyjnym też zabawnie. Jak tak dalej pójdzie, to mgr Przyłębska wespół zespół z Piotrowiczem i Święczkowskim niedługo orzekną, że jakiś rozkład jazdy tramwajów jest niezgodny z konstytucją, bo ogranicza wolność obywateli przez zbyt rzadkie kursowanie w porze nocnej.
Popularny tygodnik „Przekrój” przez lata prowadził rubrykę „Humor zeszytów szkolnych”. Od pewnego czasu jej nie ma, może rzeczywistość jest coraz śmieszniejsza. Nawet jeśli ktoś filozoficznie stwierdzi, że świat jako taki nie podlega ocenie w kategoriach „śmieszne/poważne” oraz że przytoczone kwalifikacje dotyczą sposobu mówienia o tym, co realne, przez dorosłych, pozostaje przebogaty arsenał wypowiedzi humorystycznych.
Politycy należą do osób, które dostarczają dużej dawki śmiesznych proklamacji. W naszych czasach i w naszym kraju celują w tym ludzie, których w swoich felietonach określam mianem dobrozmieńców. Przypomnę, że pewna partia, która przyjęła nazwę Prawo i Sprawiedliwość (można ją uznać za przejaw humoru), reklamowała swoje rządy w latach 2015–23 jako proces wdrażania tzw. dobrej zmiany (określenie podobnie zabawne jak to, co kryje się za skrótem PiS).
Całkiem ostatnio PiS ogłosił fuzję (inny termin to „konsolidacja” – użyty przez Jego Ekscelencję, czyli p. Kaczyńskiego) ze stronnictwem kryjącym się pod skrótem SP (dawniej skrywającym Solidarną Polskę, a potem Suwerenną Polskę). Komizm sytuacyjny polega m.in. na tym, że deklaracja o połączeniu PiS i SP opowiada o współpracy, co może sugerować, że ta druga grupa zachowała suwerenność. Niemniej, jak czytamy w relacjach na temat fuzji, SP rozwiązała się, bo stała się częścią PiS.
Mamy więc osobliwą sytuację pojęciowo-ontologiczną. SP przestała istnieć, skoro się rozwiązała, ale nadal egzystuje, ponieważ współpracuje z PiS. W konsekwencji z jednej strony jest suwerenna, a z drugiej nie jest. To przykład humoru z dobrozmiennych kajetów, nie zeszytów szkolnych, bo Prezes the Best, czyli, wedle innego miana, p. Kaczyński, i p. Zbyszek (Ziobro) już dawno ukończyli edukację podstawową, a ta dostarczała materiału do rubryki „Przekroju”.
Proponuję spojrzeć na rzecz z perspektywy historycznej, którą już kiedyś wykorzystałem. Na przełomie lat 50. i 60. działała organizacja o kryptonimie SP (Służba Polsce). Śpiewano wtedy pieśń ze słowami: „Nieodłączne siostry dwie, partia i SP” (owa partia to oczywiście PZPR). Andrzej Wajda wykorzystał ten utwór w filmie „Człowiek z marmuru” dla wprowadzenia efektów komicznych – i udało mu się. Sugeruję, aby rozumieć zacytowany fragment dawnej przyśpiewki jako: „Nieodłączne siostry dwie, PiS i SP”.
Czytaj też: Prawybory i Czarnek. Sprawa kandydata PiS na prezydenta właśnie przyspieszyła
Punkt drugi deklaracji o konsolidacji (czyli współpracy, żeby było śmieszniej) powiada, że obie nieodłączne siostry zobowiązują się do „asertywnej polityki wobec UE, a w przypadku wychodzenia poza prawo i traktaty – obrony polskiej suwerenności”. Bardzo zagadkowa jest fraza „a w przypadku wychodzenia poza prawo i traktaty – obrony polskiej suwerenności”. Literalne rozumienie jest chyba takie, że jeśli asertywna polityka (nieodłącznych sióstr, bo kogóż innego) wobec UE wyszłaby poza prawo i traktaty, to trzeba będzie bronić polskiej suwerenności.
I tutaj mamy niewątpliwą zagwozdkę, ponieważ dobrozmieńcy zawsze utrzymywali, że jeśli UE wyjdzie poza prawo i traktaty, to polska suwerenność stanie w obliczu zagrożenia i należy jej bronić. Przypomina to zdanie ze szkolnego wypracowania: „Pani miała płyty, które szły z żołnierzami do boju”.
Skoro jesteśmy przy prawie, to w humorze zeszytów szkolnych znalazłem określenie immunitetu jako „wyjęcia spod prawa”. Normalnie przez immunitet rozumie się instytucję prawną, na mocy której osoba z niej korzystająca nie podlega określonym przepisom, ale mogą być do niej zastosowane, jeśli immunitet zostanie uchylony. I oto okazuje się, że dzieciak ze szkoły znakomicie rozpoznał to, czym jest immunitet wedle dobrozmieńców. Pan Zbyszek (Ziobro) go ma i zachowuje się tak, jak gdyby był wyjęty spod prawa, tj. prawo go nie dotyczyło. Miał stawić się przed komisją śledczą ds. Pegasusa (został wezwany) i nie pojawił się, uznając, że stan zdrowia mu nie pozwala, chociaż biegły orzekł inaczej.

Continue reading...