„Zmusza tychże do „większej integracji wojskowej w obrębie Unii”.
67 razy w doktoracie gen. Jarosława Stróżyka, szefa powołanej przez premiera Donalda Tuska neo-komisji ds. rosyjskich i białoruskich wpływów, pojawia się w kontekście negatywnym nazwisko Donalda Trumpa, obecnie prezydenta elekta USA, a w czasie powstawania i obrony pracy – urzędującego przywódcy Stanów Zjednoczonych. Doktorat przeanalizowany przez prof. Sławomira Cenckiewicza, współautora serialu „Reset”, zawiera również dziwne publicystyczne tezy wyraźnie wskazujące na to, jak jeszcze do niedawna wyglądał stosunek Donalda Tuska, jego poprzedniego rządu, a także zaplecza, by tak rzec, eksperckiego, do Rosji.
12 lutego 2019 r. gen. Jarosław Stróżyk, wówczas wiceprezes Fundacji Stratpoints, obronił na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach rozprawę doktorską zatytułowaną „Wybrane problemy międzynarodowej współpracy wywiadowczej. Czy NATO ma wywiad?”. Promotorem był prof. płk Mirosław Minkina, wojskowy z dużym doświadczeniem w LWP, a następnie – w WSI.
Nazwisko Donalda Trumpa w rozprawie doktorskiej pada 67 razy w negatywnym kontekście.
kierunkiem komunistycznego politruka najpierw przełożonego a potem kolegi z Wojskowych Służb Informacyjnych – prof. płk. Mirosława Minkiny, aż 67 razy wymienia nazwisko Trumpa w negatywnym kontekście.
Prof. Sławomir Cenckiewicz, dr Dominik Smyrgała i dziennikarz Mariusz Kozłowski zwracają uwagę na liczne błędy historyczne, faktograficzne, merytoryczne, jak również – że całość bardziej niż pracę naukową przypomina książkę publicystyczną.
Nie chcemy zanudzać czytelników wykazem błędów historycznych i faktograficznych, żeby wspomnieć chociażby pełen naiwności i nieznajomości literatury opis organizacji wywiadowczej Reinharda Gehlena (po latach okazało się, że sowieckim szpiegiem był Heinz Felfe, szef kontrwywiadu na kierunku sowieckim, który został zdekonspirowany dopiero w 1962 r. Także Hans Geyer, wiceszef placówki berlińskiej, był agentem KGB, ale ratował się ucieczką do NRD w 1953 r.) (…) W tym paranaukowym bełkocie o „dywidendzie pokoju” (str. 11), która rzekomo „trwa” (w 2020 r.) od 1989 r. (w innym miejscu jest jednak mowa o cezurze wzrostu zagrożenia związanej z rosyjską inwazją na Gruzję w 2008 r.) i rychłym dojściu do władzy w „niektórych państwach członkowskich NATO i UE” partii „o zabarwieniu narodowo-ekstremistycznym, co spowoduje polaryzację stanowisk na forum europejskim i silne nastroje izolacjonistyczne”, brakuje rzeczywistej nauki i przewidywalnej analizy.
Start
Polish — mix Stróżyk od neo-komisji Tuska "trumpologiem"? W doktoracie aż 67 razy krytycznie użył...