Targi Agritechnica trwają. Producenci pokazują nowe rozwiązania, maszyny robiące „ping” i ciągniki dużej mocy. Rolnicy przyszli tłumnie, ale czy będzie ich stać na te wszystkie cacka? Na konferencji organizacji CLIMMAR otwarcie powiedziano, że sprzedaż w całej Europie mocno siadła. Polska do połowy roku była zieloną wyspą, ale w tej chwili znów idzie kierunku pozostałych krajów UE.
Jaka będzie przyszłość nie wie nikt, na pewno rolnictwo się zmienia i nie będzie już takie same. Wchodzi coraz więcej innowacji, AI, nowych technologii, a duże firmy proponują coraz większe maszyny. 12,5 metrowa brona w Pottingerze, 15-metrowa kosiarka w Kuhnie, ciągniki hybrydowe i ponad 300-konne i 400-konne, autonomiczne traktory to tylko przykłady. A symbolem tej gigantomanii jest nośnik narzędzi Nexat, z 15-metrową przystawką żniwną i 28-metrowym zestawem uprawowo-siewnym.
To jedna strona rolnictwa. Ale jest też taka w normalnej skali, dla każdego – proste ciągniki z Indii, Chin, siewniki do siewu punktowego z krajów Mercosur, nieskomplikowane polskie pługi i inne maszyny uprawowe. Gigantomania trochę jakby przystopowała i naprawdę wielkich premier, takich z kosmosu, nie było.
Bardzo spodobał nam się nowy Deutz-Fahr serii 8. Dwie sztuki o mocach 310 i 340 KM zaparkowano na stoisku Grupy SDF.