Przymuszając Kijów do kapitulacji, Moskwa dostała czwarty po wojnie w Czeczenii, Gruzji, aneksji Krymu i pełnoskalowej agresji na Ukrainę namacalny dowód, że wojna się opłaca i jest solidnie nagradzana.
Presja na rząd Wołodymyra Zełenskiego wydaje się bezprecedensowa ze względu na agresywny timing forsowany przez Amerykanów i fakt, że Waszyngton stawia Kijów przed faktem dokonanym. Naciska także Putin, który podczas piątkowego spotkania Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej dał do zrozumienia, że „wydarzenia takie jak te w Kupiańsku [zajętym przez rosyjskie siły] nieuchronnie powtórzą się na innych kluczowych odcinkach frontu”. Zasugerował prócz tego, że „jeśli Ukraina i Europa odmówią, Moskwa też będzie zadowolona, bo i tak osiągnie swoje cele drogą militarną”.