Niektórych to dziwi. Inni przekonują, że to przyszłość, która właśnie się dzieje. W dobie błyskawicznego rozwoju nowych technologii wojsko coraz częściej i chętniej korzysta z symulatorów, wirtualnych strzelnic i poligonów. Tak jest ekonomi
Rozwój nowych technologii to w pierwszej kolejności domena wojska. Wiele wynalazków, którymi obecnie posługujemy się na co dzień, opracowano na potrzeby wojska. Od GPS, po kuchenkę mikrofalową, o telefonie komórkowym nie wspominając. Podobnie jest z wykorzystaniem robotów, symulatorów i rozszerzonej rzeczywistości, z których wojsko korzysta w coraz większym stopniu.
Zaawansowane symulatory i trenażery, zwłaszcza systemy wykorzystujące możliwości, jakie daje stosowanie rozszerzonej rzeczywistości, niosą ze sobą wiele korzyści. Przede wszystkim pozwalają na obniżenie kosztów szkolenia, ale dają też możliwość wielokrotnego powtarzania tego samego scenariusza ćwiczenia, co pozwala na eliminowanie niedociągnięć.
Zdaniem dowódców, ćwiczeń praktycznych w polu i strzelań bojowych na poligonach nic nie zastąpi, ale szkolenie na trenażerach pozwala na zdobycie umiejętności celniejszego strzelania, a to oszczędność amunicji oraz sprzętu.
Szkolenie armii z poboru odbywało się głównie na sprzęcie. Nowo wcielani żołnierze systematycznie rujnowali sprawność czołgów i wozów bojowych. Ich naprawa była droga, a często z powodu braku części zamiennych, bardzo trudna. Częściej sprzęt stawiano „na kołkach”, rezygnując z bieżącej eksploatacji. Mówiono o „kanibalizmie technicznym”, czyli wykorzystywaniu tego sprzętu niczym magazynu części zamiennych.
