Nieco ponad rok temu na łamach Antyweb recenzowałem słuchawki Huawei FreeBuds Pro 2. Dziś mam okazję sprawdzić nową generację oferującą nieco więcej. Czym się różnią i czy zmiany na pierwszy rzut oka są aż tak wyraźne?
Huawei FreeBuds Pro 3 pokazane zostały kilka tygodniu temu. Pierwsze zapowiedzi wskazywały, że mamy tu do czynienia z najbardziej zaawansowanymi słuchawkami dokanałowymi, jakie chiński producent ma w swojej ofercie. A trzeba przyznać, że na rynku audio, Huawei zyskał zaufanie klientów dzięki wysokiej jakości dźwięku i przystępnej cenie. Czy tak jest w przypadku ich najnowszych słuchawek, które trafiły dziś do sprzedaży w Polsce? To następca popularnego modelu FreeBuds Pro 2, który miałem przyjemność testować rok temu.
Zacznijmy jednak od początku. Huawei FreeBuds Pro 3 dostępne są od dziś (18.10) w polskich sklepach w sugerowanej cenie 899 zł – czyli tej samem, co zeszłoroczny model. Słuchawki sprzedawane w trzech wersjach kolorystycznych: białe, srebrne i zielone. Ja do testów, ponownie jak rok temu, otrzymałem model srebrny i muszę przyznać, że znów podobają mi się najmniej. Wykonane z tworzywa sztucznego słuchawki mają błyszczącą powierzchnię, która nie tylko jest magnesem na kurz, ale i na odciski palców. Lepsze wrażenie sprawia matowe etui w tym samym kolorze.
Pierwsze FreeBuds Pro krytykowane były za dość problematyczne wyciąganie ich z pudełeczka, podobnie jak w przypadku „dwójek“, trójki nie mają tego problemu. Obecność mocnych magnesów trzymających słuchawki w pudełku, można je szybko i wygodnie wyjąć mimo ich dość śliskiej powierzchni. W zestawie, oprócz przewodu USB-A > USB-C, instrukcji szybkiego uruchomienia i gwarancji znajdziemy również cztery pary silikonowych nakładek z nowym rozmiarem XS.
Z zewnątrz, FreeBuds Pro 3 nie różnią się niczym od poprzedniego modelu – przynajmniej jeśli chodzi o same słuchawki. Większe zmiany dotknęły etui ładujące zyskujące mniejszą wagę, oraz nowy zawias, który jest atrakcyjniejszy. Przeniesiono także diodę informującą o stanie słuchawek. Ta umieszczona na górnej części jest bardziej widoczna i dostępna, np. podczas ładowania bezprzewodowego. Większe zmiany zajść miały w samym sercu słuchawek, które choć nieco lżejsze od poprzedników, zapewniają jeszcze lepsze wrażenia słuchowe. Wszystko za sprawą m.in. dwóm przetwornikom UltraHearing, które – według zapewnień producenta – zapewniają dźwięk o niezwykłej autentyczności. Dzięki wykorzystaniu technologii aktywnego cyfrowego podziału pasma. Dźwięki niskie schodzą do 14 Hz, podczas gdy te wysokie sięgają 48 kHz. Sprawia to, że mamy doświadczać zarówno głębokiego basu, jak i delikatnych detali z zakresu tonów pośrednich.