Start Polish — mix "Misiewiczów" w polskich klubach nie brakuje. Rzecznik MON idealnie obrazuje pewien typ...

"Misiewiczów" w polskich klubach nie brakuje. Rzecznik MON idealnie obrazuje pewien typ klientów

442
0
TEILEN

NewsHubMisiewicz pokazał, jak się bawią syte kocury. Oto nowi królowie życia, którzy zastępują zgniłe elity • Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta Bartosz Świderski 23 stycznia 2017 B artłomiej Misiewicz nie ułatwia sobie życia. Co chwila daje mediom pretekst, aby jego sylwetka zdobiła pierwsze strony tabloidów. Polacy już powoli przyzwyczajali się to tego, że żołnierze salutują 27-latkowi bez doświadczenia i kompetencji. Teraz jeszcze muszą przełknąć, że pupil Antoniego Macierewicza to ten „typ“, który doskonale znamy z klubów i dyskotek. Prawda?
Do tej pory, #Misiewiczami nazywaliśmy osoby, które dostały pracę w spółkach Skarbu Państwa i instytucjach publicznych dzięki powiązaniom z PiS. Młody polityk okazuje się jednak typowym „samcem alfa na dorobku“, którego zbyt szybki awans społeczny utwierdził w przekonaniu o własnej wyjątkowości. Takich dorobkiewiczów można spotkać w wielu klubach, które stają się areną dla tanich popisów. Szczególnie widoczni są poza Warszawą, bo tam najłatwiej jest im udawać „kogoś lepszego“. Misiewicz w nocnym klubie? Ma prawo, ale szkoda, że rządową limuzyną i że mówił, to, co podobno mówił A uważałem, że zasługuje na 2gą szansę — Paweł Miter (@PMiter) 23 stycznia 2017 #Misiewicz odnoszę wrażenie, ze prawica na całym świecie ma problem z logicznym myśleniem. Kiedyś A. Hoffman, dziś misiewicz po %% szpanuje. — Dziadek z Wermachtu (@co_oni_biora) 23 stycznia 2017 Królowie frazesów
Ci, którzy regularnie bywają na dyskotekach, dobrze znają „ten typ“ faceta. – Byłam kiedyś na zamkniętej imprezie polityków i tam spotkałam mnóstwo takich gości. Pili wódkę, przechwalali się, a obok stały ich milczące dziewczyny – słyszę od bywalczyni warszawskich klubów. – Cały czas padały hasła w stylu „stary, ja mogę wszystko“, „stary, jak ci to załatwię“, „stary – mówisz i masz“ – dodaje.
Ale takie zachowanie można zaobserwować nie tylko u początkujących polityków. Przechwałki i obietnice bez pokrycia to stały element rozmów ludzi, którzy odnieśli zawodowy sukces. – Najczęściej obiecują coś młodym dziewczynom, ale i mi zdarzyło się usłyszeć o „super robocie“, którą mogą mi załatwić – twierdzi. A jak jest w mniejszych miejscowościach? Marcin Były barman z Olsztyna Do tej pory pamiętam sytuację sprzed jakichś 10 lat. 35-letni gość, starszy od większości w klubie. Stoi przy barze w skórze świecącej bardziej niż oczy małolaty, którą bajerował obok stawiając drinki. Ilość nonszalancji, którą sobą reprezentował była porażająca. Prawie że leżał na barze, ewidentnie poczucie „bycia lepszym“ od wszystkich obok. Pieniądze podawał powoli w dwóch palcach rzucając je ostatecznie na bar. Na koniec rozkręcił wulgarną aferę, bo coś mu nie pasowało. Nawet w warszawskim „Planie B“ pojawia się co jakiś czas taki klient, który mówi „stawiam wszystkim“. – Wydaje im się, że jak kupisz kilku osobom wódkę, albo zaproponujesz po „kreseczce“, to dziewczyny zaczną się przed nim rozbierać – słyszę od jednej ze stałych bywalczyń tego kultowego miejsca. W takim miejscu, zachowanie które opisał „Fakt“ raczej nie znalazłoby poklasku. „Panowie z Warszawy“
Mężczyzna, który jest nie tylko dobrze wychowany, ale jeszcze dobrze wygląda, znajdzie inne sposoby na zwrócenie na siebie uwagi, niż przechwałki. – Tego typu faceci raczej nie są przystojniakami. W tym co robią nie ma klasy, inteligencji emocjonalnej, wyczucia i empatii. To jest rubaszne, płytkie… Mają „płaskie“ podejście do ludzi wokół. Bo „ja ku*wa mogę wszystko“ – zauważa mieszkanka Warszawy. Magda, 37 lat Bywalczyni warszawskich klubów Są miejsca, gdzie takie zachowanie by kompletnie nie przeszło. To jest nieakceptowalne, ale tego typu ludzie wygrywają w mniejszych miejscowościach, gdzie to działa na ludzi. Działają na zasadzie „pokaż, że masz władze“. Udowadniają, że mogą kogoś kupić, coś załatwić swoim jednym gestem. Bardzo dużo ludzi na to idzie, niestety więcej, niż nam się wydaje. Czy w warszawskich klubach człowiek zachowujący się jak Misiewicz mógłby liczyć na poklask? Raczej trudno to sobie wyobrazić. Ale gdy polityk „tej rangi“ wyjedzie poza miasto, w oczach miejscowych staje się „kimś“ i zdecydowanie łatwiej mu zabłysnąć.
„Typowy Misiewicz“ to człowiek, którego obecność w klubie zauważy każdy. Najczęściej już od wejścia daje się rozpoznać jako ten, który ma więcej niż inni. Chodzi o to, aby nikt nie miał wątpliwości, że w lokalu pojawił się ktoś wyjątkowy – „Pan z Warszawy“. I nie ważne, że prezydenci miast potrafią jeździć do pracy rowerem. „Typowy Misiewicz“ przyjedzie limuzyną, choćby miał do przebycia 350… metrów. Państwo to JA!
O ile w kampaniach wyborczych o sukcesie może zadecydować liczba uściśniętych dłoni, tak na imprezie w pewnych kręgach liczy się liczba postawionych kieliszków. A kiedy zarabia się 12 tys. złotych, jest czym się dzielić. „Typowy Misiewicz“ wie, że nawet gdy ktoś nagra go w czasie imprezowania, w Polsce może to wręcz poprawić jego wizerunek. Kiedy na światło dzienne wyszło nagranie Adama Hofmana, który błąkał się po ulicach Elbląga, duża część internautów uznała, że to… „swój chłop“ i „Polak z krwi i kości“. • 54321pepek / YouTube.com Dla barmana z mniejszego miasta, tacy goście należą do najtrudniejszych. Często próbują zakolegować się z człowiekiem stojącym za barem, ale i tak traktują go z wyższością. – Ta relacja wygląda trochę jak pan i sługa. Mówią „Ej, weź podaj mi to i tamto“, dodatkowo wskazując palcem na bar. Staje się to najbardziej wyraziste, kiedy obok są ludzie, czyli ich publiczność – mówi Marcin, który kilka lat temu pracował jako barman w Olsztynie.
Na wizerunek „typowego Misiewicza“ składa się wiele drobnych elementów. Tacy jak on raczej unikają banknotów o drobnym nominale. – Broń boże 20-50 złotych. Płacą stówką, a nawet dwiema.

Continue reading...