Rafał Siemaszko, zdobywca pierwszej bramki dla Arki Gdynia w finale Pucharu Polski z Lechem Poznań w Warszawie, przyznał, że to zdecydowanie najważniejszy gol w jego karierze. Drużyna z Trójmiasta zwyciężyła po dogrywce 2: 1.
Faworytem finału na PGE Narodowym był „Kolejorz“, wicelider ekstraklasy, ale lepsza okazała się Arka. W 107. minucie golkipera Lecha Jasmina Burica pokonał strzałem głową Siemaszko, a niedługo później podwyższył po efektownym rajdzie Gruzin Luka Zarandia. Obaj weszli na boisko w trakcie drugiej połowy. Poznaniacy odpowiedzieli tylko trafieniem Łukasza Trałki w 119. minucie.
„To sukces całej drużyny, a nie mój indywidualny. Ja robię to, co do mnie należy. Wszedłem na boisko, a w dogrywce strzeliłem na 1: 0. Ogromna euforia, sektory kibiców Arki oszalały, ja również. Czy to najważniejsza bramka w mojej karierze? Zdecydowanie tak“ – powiedział Siemaszko, który we wrześniu skończy 31 lat.
W obecnym sezonie doświadczony napastnik Arki zdobył już osiem bramek w ekstraklasie i trzy w Pucharze Polski. Część z nich po strzałach głową, co staje się znakiem firmowym tego piłkarza.
„Jak to robię? Mam swoją receptę, ale nie będę jej zdradzał, bo jeszcze parę bramek z główki chcę strzelić. Dlatego niech to zostanie moją tajemnicą“ – zaznaczył.
W rundzie wiosennej ekstraklasy Arka przegrała 10 marca u siebie z Lechem 1: 4 – wówczas jedyną bramkę dla gospodarzy zdobył właśnie Siemaszko. Czy dzięki temu łatwiej mu się grało w finale?
„Na pewno tamten gol siedział w głowie. Oglądałem niedawno skrót meczu z Lechem i sposób, w jaki zdobyłem bramkę. Chociaż w pamięci było również to, że oni strzelili nam cztery. To nie napawało optymizmem“ – przyznał.
Mimo teoretycznie mocniejszego składu, Lech tym razem nie znalazł recepty na pokonanie Arki.
„W futbolu liczy się drużyna, kolektyw, a nie indywidualności. My dzisiaj pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem. Byliśmy bardzo zdeterminowani. Jeden biegał za drugiego i to się opłaciło“ – podkreślił Siemaszko.
Jak dodał, nie myśli na razie o występach Arki w kwalifikacjach Ligi Europejskiej.
„To na pewno cieszy, ale przed nami bardzo duże wyzwanie – utrzymać ekstraklasę w Gdyni. Dzisiejszy sukces smakuje bardzo dobrze, jednak nie możemy zapominać o lidze. Mamy przed sobą poniedziałkowe spotkanie z Cracovią. To bardzo ważny mecz“ – podsumował.