Start Polish — mix Po wynikach ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Politycy PO mogą stanąć przed sądem?

Po wynikach ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Politycy PO mogą stanąć przed sądem?

302
0
TEILEN

Po ujawnieniu wyników kolejnych ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej pojawiają się pytania o odpowiedzialność polityków za podejmowane wtedy decyzje. Czy ówczesny premier Donald Tusk i pracująca na miejscu
W ostatnich dniach media w Polsce obiegła informacja, że w trumnie generała Bronisława Kwiatkowskiego spoczywały szczątki jeszcze siedmiu innych ofiar katastrofy smoleńskiej. Podobnie w trumnie generała Włodzimierza Potasińskiego, dowódcy Wojsk Specjalnych, znaleziono szczątki innych ofiar.
– Potwierdzam te doniesienia. Informacje jakie przekazali prasie bliscy ofiar są prawdziwe – zapewnia w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik Prokuratury Krajowej Ewa Bialik.
Chociaż wyniki ekshumacji są zdumiewające, niestety stają się powoli normą. W kwietniu portal wPolityce.pl ujawnił, że w jednej z trumien złożone były dwie głowy, trzy nogi i cztery miednice.
Czy to możliwe, by któryś z polskich polityków w związku z tym stanął przed sądem?
– Chociaż nikomu nie przedstawiono jeszcze zarzutów, prokuratura prowadzi przecież siedem tzw. śledztw okołosmoleńskich – informuje Bialik.
Zarzutów jak dotąd nie było, bo postępowania są w fazie wyjaśniania okoliczności i przesłuchiwania świadków. Jedna ze spraw dotyczy nawet nadużycia zaufania w stosunkach z zagranicą, czyli tzw. zdrady dyplomatycznej. Zgodnie z art. 129 kodeksu karnego podlega ona karze do 10 lat pozbawienia wolności.
Członek sejmowej komisji sprawiedliwości Marek Ast (PiS) , uważa z kolei, że dużo bardziej prawdopodobne wydaje się pociągnięcie polityków do odpowiedzialności z art. 231 par. 1 kodeksu karnego.
Chodzi przede wszystkim o informacje rodzin ofiar katastrofy. Bliscy zmarłych twierdzą, że ministrowie w rządzie Donalda Tuska (Ewa Kopacz i Tomasz Arabski) zabronili im otwierania trumien.
– Takie decyzje to absolutne przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych. Trumny nie tyle można, ile trzeba było otworzyć. Podobnie było przecież w ostatniej sprawie sprowadzenia z Egiptu do Polski ciała Magdaleny Żuk – podkreśla Ast.
Polityk zaznacza, że prokuratura powinna ustalić, jakie konkretnie informacje politycy PO przekazali w Smoleńsku. – Jeżeli faktycznie twierdzili, że trumien nie wolno otwierać, przekroczyli swoje uprawnienia – wskazuje. Takie przestępstwo urzędnicze podlega karze nawet trzech lat pozbawienia wolności.
W poniedziałek minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska Radosław Sikorski przyznał na antenie TVN24, że „zmienia zdanie w sprawie ekshumacji“. – Sądziłem, że rząd Prawa i Sprawiedliwości robi ekshumacje po to, żeby dosypać trotylu i wreszcie udowodnić zamach, a tymczasem zdaje się, że są one robione rzetelnie – powiedział.
– Ja również zmieniłem zdanie. Wydawało mi się, że ekshumacje to błąd. Teraz, widząc skalę nieprawidłowości, również uważam to za dobrą decyzję – ocenia w rozmowie z WP karnista prof. Piotr Kruszyński.
Podkreśla jednak, że politycy, którzy w pełni zaufali stronie rosyjskiej i zabronili otwierania trumien, popełnili błąd. – Konsekwencjami ich zachowania są teraz dramatyczne informacje o dwóch głowach i trzech nogach w jednej trumnie. Dla mnie to ewidentne bezczeszczenie zwłok, czyli nic innego jak przestępstwo – stwierdza.
W związku z całą sprawą najwięcej zarzutów pada więc pod adresem Ewy Kopacz, która tuż po katastrofie zapewniała, że ziemia w Smoleńsku została przekopana na metr głębokości i dopełnione zostały wszystkie procedury.
Z ówczesną minister zdrowia nie udało nam się skontaktować. Kiedy zabierała głos w tej sprawie w kwietniu, zapewniała, że „jest gotowa stanąć nawet przed Trybunałem Stanu“.
– Jeżeli ci, którzy nie mieli odwagi i nie byli na tyle humanitarni i wrażliwi, żeby pojechać na miejsce katastrofy smoleńskiej, będą stawiać taki wniosek, to ja będę się bronić. Będę miała argumenty, żeby bronić się skutecznie – mówiła.
– Nie dzieliłam bliskich na tych z PiS-u i tych nie z PiS-u. Wiedziałam, jak bardzo ważną rzeczą dla nich jest, by ktoś za nich pomyślał o tym, żeby mieli jedzenie, transport, żeby mieli gdzie się pomodlić – tłumaczyła Kopacz.
Czytaj także: Parówki w kształcie… samolotu. Niesmaczny żart ze smoleńskiej rocznicy
Ekshumacje rozpoczęły się w połowie listopada 2016 r. Pierwszych ekshumowano Lecha i Marię Kaczyńskich. Do końca grudnia ubiegłego roku ekshumowano w sumie 11 osób, choć planowano początkowo 10. Wynikało to z wykrycia jednej zamiany ciał – podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Mariusza Handzlika i b. prezesa PKOl Piotra Nurowskiego.
Wśród ekshumowanych znaleźli się też Stefan Melak, Tomasz Merta, Aleksander Szczygło, Edward Duchnowski, Janina Natusiewicz-Mirer, Ewa Bąkowska i Dariusz Michałowski.
Po dwóch miesiącach przerwy w marcu 2017 r. ruszył kolejny etap badań. Ekshumowano sześć osób z grobów Andrzeja Przewoźnika, Natalii Januszko, Wojciecha Seweryna, Aleksandry Natalli-Świat, Stanisława Mikkego oraz jedną, której nazwisko ze względu na prośbę rodziny nie jest ujawniane. W kwietniu ekshumowano kolejne cztery ciała z grobów generałów Bronisława Kwiatkowskiego, Włodzimierza Potasińskiego, abp. Mirona Chodakowskiego, zwierzchnika prawosławnego ordynariatu WP i biskupa Tadeusza Płoskiego.
Prokuratura nie ujawnia żadnych szczegółów. Na początku kwietnia poinformowano jedynie, że w trakcie przeprowadzanych od listopada czynności stwierdzono dwa przypadki zamiany ciał, a w pięciu trumnach znaleziono szczątki innych osób.
Wcześniej, podczas dziewięciu ekshumacji przeprowadzonych w latach 2011-2012, stwierdzono, że sześć ciał zostało złożonych nie w swoich grobach – tak było m.in. z Anną Walentynowicz oraz ostatnim prezydentem RP na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej. Obecnie badania zlecone przez Prokuraturę Krajową przeprowadza 14-osobowy międzynarodowy zespół ekspertów.

Continue reading...