Kluza, który kierował KNF w latach 2006-11, był m.in. pytany przez szefową komisji Małgorzatę Wassermann (PiS), kiedy się zorientował, że Amber Gold to firma, która może doprowadzić do dużych strat. Jak odpowiedział, przełomem, pokazującym, « że to firma niebagatelna », była informacja o liniach lotniczych OLT Express. « Mały podmiot by się na coś takiego nie zdecydował » – mówił. « To jest III kwartał 2011, jak byłem jeszcze w urzędzie » – dodał.
Podobnych firm pożyczkowych, mówił, nielicencjonowanych i niepodlegających formalnie nadzorowi finansowemu, było w tym czasie sporo i początkowo podobnie można było oceniać Amber Gold. Stąd np. w roku 2010, jak mówił Kluza, nadzór « nie miał przeczucia, że ta firma może być tych rozmiarów lub tej skali ».
Małgorzata Wassermann zwróciła świadkowi uwagę, że w 2010 roku już było wiadomo, że Amber Gold nie dostarcza sprawozdań finansowych, że jest prowadzona przez osobę z wyrokami za przestępstwa gospodarcze oraz, że banki, które mają przechowywać złoto, twierdzą, że żadnego złota nie mają. « Czy nadal pan uważał, że to taka sama firma jak inna bez licencji? » – pytała.
Kluza odpowiadał, że KNF pewne działania za jego czasów podjęła – już w 2009 roku do prokuratury zostało skierowane zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, wpisano też firmę na listę ostrzeżeń publicznych.
Przekonywał też, że Amber Gold nie podlegała pod nadzór. « My kompetencji za wiele nie mieliśmy, wykraczających poza zawiadomienie prokuratury » – mówił. Dodał, że « więcej mógł zrobić UOKiK ».
Choć, jak dodał, o tym, że będzie z tego afera finansowa dużych rozmiarów, można było się zorientować dopiero w połowie 2012 roku.
Pytany, czy próbował zainteresować sprawą Ministerstwo Finansów, odpowiedział, że resort ten powinien był sam się zainteresować sprawą.