Kanada i UE podpisały instrument interpretacyjny dotyczący CETA, który odnosi się także do prywatności i ochrony danych. Polskie Ministerstwo Cyfryzacji twierdzi, że ujęcie tych kwestii w dokumencie to jego zasługa. Wychodzi na to, że CETA jako taka była zagrożeniem dla prywatności. W październiku ubiegłego roku doszło do. Trzeba przyznać, że nie było to szczytowe osiągnięcie demokracji. Umowa została wypracowana za plecami obywateli, w trybie identycznym jak wcześniej porozumienie ACTA. Strona społeczna nie miała żadnego wpływu na kształt porozumienia. Potem CETA została podpisana. Stali za tym ludzie, którzy nie byli reprezentantami obywateli i nawet. Polski rząd i Sejm popierały CETA. Był to jedyny raz, kiedy. Trzeba tu dodać, że wielu polityków może zwyczajnie nie wiedzieć co naprawdę jest w CETA. Samo porozumienie razem z aneksami ma 1600 stron. Napisane jest nieprostym językiem. Do tego są tłumaczenia tekstu oraz dokumenty interpretacyjne, które wyjaśniają jak rozumieć to, co niby jest takie przejrzyste i oczywiste… W tym kontekście warto odnotować, że polski Ministerstwo Cyfryzacji zrobiło coś istotnego dla ochrony naszych danych. Kanada i UE podpisały , którego treść zamieszczamy pod tym tekstem. W tym dokumencie znalazły się zapisy o « prawie do wprowadzenia regulacji ». Zgodnie
z
umową
Unia
Europejska
i jej
państwa
członkowskie
oraz
Kanada
mogą
nadal
przyjmować
i
stosować
swoje
przepisy
ustawowe
i wykonawcze,
które
w interesie
publicznym
regulują
działalność
gospodarczą
–
dzięki
temu
będą
one
mogły
realizować
uzasadnione
cele
polityki
publicznej,
takie
jak
ochrona
i wspieranie
zdrowia
publicznego,
usługi
społeczne,
edukacja
publiczna,
bezpieczeństwo
, ochrona
środowiska,
moralność
publiczna,
ochrona
społeczna
i ochrona
konsumentów,
oraz
promowanie
i ochrona
różnorodności
kulturowej. Ministerstwo Cyfryzacji twierdzi, że to ono doprowadziło do uzupełnienia tego tekstu o prywatność i ochronę danych. Ministerstwo przyznało też, że – napisali przedstawiciele Ministerstwa w. Teraz Ministerstwo zapowiada, że będzie dążyło do wprowadzenia przepisów o podobnym charakterze w obecnie negocjowanych
umowach handlowych (chodzi m.in. o umowę ). Ponadto ministerstwo ma dążyć do wzmocnienia zapisów dotyczących konieczności konsultacji tekstów umów handlowych z Europejskim Inspektorem Ochrony Danych Osobowych (EDPS) w ramach opublikowanej w styczniu 2017 r. propozycji rewizji rozporządzenia sprawie ochrony danych w instytucjach i organach UE. Zobacz także: Przyznam, że słysząc o tym sukcesie Ministerstwa Cyfryzacji mam nieco mieszane uczucia. Oczywiście doceniam to, że podpisano instrument interpretacyjny odnoszący się do prywatności. Jednocześnie samo istnienie takiego instrumentu świadczy, że tekst umowy CETA nie był wystarczająco dopracowany w tym obszarze. Z tego co pamiętam organizacja European Digital Rights ostrzegała w przeszłości przed skutkami CETA dla prywatności. Zasadność uwag EDRi potwierdziła się. Jeśli zaś w celu zabezpieczenia tej kwestii konieczna była błyskotliwa reakcja MC to jestem nieco zaniepokojony. Doceniam nasze ministerstwo, ale w tak ważnych kwestiach nie chciałbym polegać tylko na nim. Zauważmy też, że polskie ministerstwo wyraźnie wyciągnęło pewne wnioski ze sprawy ACTA, ale z drugiej strony CETA nadal posiada wiele wad wspólnych z ACTA. Przede wszystkim CETA a nie prawdziwą umową. Prawdziwa umowa powinna być wypracowana wraz ze stroną społeczną, a proces jej powstawania powinien być o wiele bardziej przejrzysty. by on Scribd * – Linki afiliacyjne. Kupując książki poprzez te linki wspierasz funkcjonowanie redakcji Dziennika Internautów.