Węgierski autobus z młodzieżą szkolną stanął w płomieniach w nocy z piątku na sobotę po uderzeniu w filar wiaduktu na zjeździe z autostrady w pobliżu Werony. Jechało nim 54 pasażerów – 43 dzieci i 11 dorosłych – oraz dwóch węgierskich kierowców. Zginęło 16 osób, a sześcioro rannych wciąż jest w ciężkim stanie. Identyfikacja ofiar śmiertelnych może potrwać kilka dni.
– Identyfikacja 16 ofiar śmiertelnych wypadku we Włoszech węgierskiego autobusu z młodzieżą szkolną może potrwać kilka dni – poinformował minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto na niedzielnej konferencji prasowej w Budapeszcie. Jak dodał szef MSZ, dwie osoby z sześciu rannych – obie to ludzie dorośli – są w stanie krytycznym i one także nie zostały zidentyfikowane. Jedna z nich doznała poparzeń III stopnia na 60 proc. powierzchni ciała, druga zaś przeszła operację poważnego urazu głowy. Osoby, które przeżyły wypadek, w tym czworo ciężko rannych, jeszcze w niedzielę ma zostać przetransportowanych na Węgry. Według ministra w celu identyfikacji ofiar wypadku pobrano próbki DNA od kilkorga rodziców, którzy przyjechali do Werony.
Większość pasażerów stanowili wracający z obozu narciarskiego we Francji uczniowie gimnazjum im. Pala Szinyeiego Merse w Budapeszcie. Obecnie nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. – Autobus został praktycznie całkowicie zniszczony przez filar wiaduktu. Na razie nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak w niego uderzył – powiedział Szijjarto. W tej sprawie wszczęto śledztwo we Włoszech i na Węgrzech.
Poniedziałek ogłoszono na Węgrzech dniem żałoby narodowej.
Zobacz też:
Wypadek autobusu z pielgrzymami we Włoszech
Nauczyciel bohatersko ratował uczniów z wypadku autobusu. Jego dzieci zginęły
Prezydent Andrzej Duda złożył kondolencje Węgrom
