W piątek zapadła decyzja odnośnie ostatecznego wymiaru kary dla Therese Johaug za pozytywny wynik testu dopingowego. Zgodnie z decyzją Norweskiej Konfederacji Sportu Norweżka będzie pauzowała przez trzynaście miesięcy.
Kolejne miesiące przynosiły dalsze informacje o całej sprawie. Konkurentki Joahug, w tym i , publikowały w mediach społecznościowych zdjęcia feralnej maści z dużym ostrzeżeniem o dopingu, co było ich komentarzem do zaistniałej sytuacji. Norweżka szła jednak w zaparte i wraz ze swoim prawnikiem mówiła wprost, że lekarzowi ufała bezgranicznie, a sama jest zupełnie niewinna. Norweska Agencja Antydopingowa przedstawiła swoją propozycję kary – czternaście miesięcy zawieszenia. Ten werdykt mogła zmienić Norweska Konfederacja Sportu, która przesłuchała zawodniczkę i jej medyka. Tak też faktycznie się stało, ale zmiana jest kosmetyczna – Johaug będzie pauzowała przez trzynaście miesięcy. Kara liczy się od momentu wykonania testu, który dał pozytywny wynik. Oznacza to, że Norweżka wróci do sportu przed igrzyskami w Pjongczang i będzie miała prawo walczyć o olimpijskie medale w Korei. Norweska Konfederacja Sportu zgodziła się z tym, że Johaug nie była świadoma tego, że maść zawiera doping – właśnie dlatego kara jest łagodniejsza niż standardowe dwa lata zawieszenia. – Cieszę się, że uwierzono, że nie było to nic zamierzonego oraz że zgodzono się z tym, że musiałam ufać lekarzowi. I tak czuję jednak, że to zła kara, aż trzynaście miesięcy zawieszenia za maść na usta. Spędzę kolejne dni na przemyśleniach co robić dalej – napisała Johaug w swoim oświadczeniu.