Samochód z Beatą Szydło prowadził jeden z najmniej doświadczonych kierowców w grupie ochronnej premier, który zwykle nie jeździ z szefową rządu – ustaliła Wirtualna Polska w kilku źródłach w BOR. Kilku bardziej doświadczonych funkcjonariuszy było w tym czasie na zwolnieniu lub odbierało wolne za nadgodziny, których…
Według naszych informatorów z Biura Ochrony Rządu, w grupie ochronnej Beaty Szydło brakuje kierowców z dużym doświadczeniem, a wszyscy funkcjonariusze są obciążeni pracą, bo jeżdżą z premier do jej domu w Przecieszynie niedaleko Oświęcimia niemal co weekend.
W piątek, jak relacjonują nasi rozmówcy, z premier miał jechać doświadczony oficer, jednak się rozchorował i za kierownicą głównego samochodu w kolumnie usiadł jeden z mniej doświadczonych kierowców.
– Na co dzień jeździ samochodem ochronnym, brakuje mu doświadczenia, ale nie było innego wyjścia. Chyba nie ma nawet wszystkich wymaganych szkoleń, bo na samochód pancerny, którym jeździ premier są specjalne szkolenia – mówi Wirtualnej Polsce funkcjonariusz BOR.
– Kierowców w grupie premier Beaty Szydło jest za mało i są za bardzo obciążeni pracą. Powinno się mieć najwyżej 160 nadgodzin w miesiącu, a oni mają ponad 200 – dodaje.
Zdaniem rozmówcy WP funkcjonariusze popełnili podstawowy błąd, bo nie powinni pozwolić na uderzenie w samochód szefowej rządu.
Według innego oficera BOR, błąd popełnił też kierowca Beaty Szydło, który stracił panowanie nad kierownicą uderzając w drzewo. – Jest mało doświadczony. To widać, jak na dłoni, bo nie potrafił odpowiednio wyprowadzić samochodu z już po tym, jak został uderzony przez inne auto – tłumaczy.
Do wypadku z udziałem kolumny rządowej przewożącej premier Beatę Szydło doszło w piątek wieczorem w Oświęcimiu.
Według wstępnych ustaleń małopolskiej policji do wypadku z udziałem rządowej kolumny doszło podczas wyprzedzania. Jak poinformował rzecznik, młodszy inspektor Sebastian Gleń, warunki pogodowe były dobre, a obaj kierujący pojazdami trzeźwi. Około 18:30 na ulicy Powstańców Śląskich w Oświęcimiu pojazdy rządowe wyprzedzały fiata seicento. Niespodziewanie auto skręciło w lewo nie przepuszczając samochodu, którym jechała premier.
Rzecznik policji nie wyklucza, że kierowca fiata mógł zajechać drogę.
Kierujący rządową limuzyną funkcjonariusz BOR, chcąc uniknąć zderzenia lub złagodzić jego skutki odbił w lewo, aby zminimalizować siłę zderzenia z fiatem. Niestety na poboczu uderzył w drzewo. Pojazd jest uszkodzony. Obrażenia odnieśli premier, kierowca i funkcjonariusz z BOR. Kierowcy Seicento nic się nie stało.
Sebastian Gleń poinformował, że kolumna pojazdów rządowych była oznakowana. Zaznaczył, że tę kwestię regulują przepisy ruchu drogowego. – Mam informację, że kolumna jechała na sygnałach uprzywilejowania w pełnym znaczeniu tego słowa – powiedział rzecznik.
Droga w miejscu zdarzenia będzie zablokowana jeszcze przez kilka godzin.