Tolerowanie bezprawnej prywatnej dyplomacji na takim szczeblu nie ma precedensu w historii politycznej USA i stawia pod znakiem zapytania zdolność Trumpa do pełnienia obowiązków szefa państwa.
Niecały miesiąc od objęcia urzędu prezydent Trump ma naprawdę duży problem. Media amerykańskie zaczynają mówić o trumpowskim skandalu Watergate. Chodzi o kontakty szefa Narodowej Rady Bezpieczeństwa Michaela Flynna z Rosjanami. Flynn podał się do dymisji. Prezydent wyznaczył już jego tymczasowego następcę. W wiernopoddańczym liście nazwał prezydenturę Trumpa jedną z największych w historii USA. W zaledwie kilka tygodni przeorientowała bowiem amerykańską politykę zagraniczną zgodnie z hasłem „Make America Great Again”. W konkretnej kwestii powodu dymisji Flynn jest dużo bardziej oszczędny w słowach. Poświęca jej zaledwie jedno zdanie: że w sposób niezamierzony nie przedstawił w rozmowie z wiceprezydentem elektem Pencem i innymi członkami ekipy Trumpa pełnej informacji na temat swoich kontaktów telefonicznych z ambasadorem Rosji przy ONZ. I właśnie tu jest pies pogrzebany. Te kontakty są podwójnym skandalem politycznym. Po pierwsze, Flynn nie miał prawa do uprawiania prywatnej dyplomacji przed objęciem urzędu przez Trumpa. Po drugie, nie miał prawa sugerować, że nowa ekipa zdejmie lub nałożone na Rosję przez urzędującego jeszcze prezydenta Obamę w odwecie za. Na dodatek ekipa Trumpa została przez ekipę Obamy ostrzeżona o bezprawnych działaniach Flynna. Flynn najpierw zaprzeczał, potem spuścił z tonu, razem z nim słabł upór ekipy Trumpa początkowo broniącej Flynna jako jak najbardziej właściwego człowieka na właściwym miejscu. Po jego dymisji ekipa Trumpa stanie przed wielkim wyzwaniem: co wiedział i od którego momentu na temat Flynna prezydent elekt? Skoro Biały Dom poinformował go o bezprawnych działaniach kandydata na szefa bezpieczeństwa państwa, to powinien był od razu wezwać go na dywanik. Tolerowanie bezprawnej prywatnej dyplomacji na takim szczeblu nie ma precedensu w historii politycznej USA i stawia pod poważnym znakiem zapytania zdolność Trumpa do pełnienia obowiązków szefa państwa. Dymisja Flynna nie kończy więc kryzysu, jaki były już doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego wywołał wespół z ekipą Trumpa, która pozwoliła poznać największe sekrety państwowe USA człowiekowi utrzymującemu kontakty z ekipą Putina. Sprawą zajmie się amerykański parlament. Strach pomyśleć, czym może się ostatecznie zakończyć sprawa Flynna.