Francois Fillon, były premier, kandydat prawicy na prezydenta jest obiektem śledztwa ws. sprzeniewierzenia publicznych pieniędzy. Po raz pierwszy zdarza się, że o prezydenturę we Francji ubiega się poważny kandydat, przeciwko któremu postawiono formalne zarzuty. Polityk, choć początkowo obiecywał wycofać się z kampanii w przypadku postawienia zarzutów, zmienił zdanie.
Francois Fillon, były premier, kandydat prawicy na prezydenta jest obiektem śledztwa ws. sprzeniewierzenia publicznych pieniędzy. Po raz pierwszy zdarza się, że o prezydenturę we Francji ubiega się poważny kandydat, przeciwko któremu postawiono formalne zarzuty. Polityk, choć początkowo obiecywał wycofać się z kampanii w przypadku postawienia zarzutów, zmienił zdanie.
Wszczęte w ub. tygodniu formalne śledztwo przeciwko Francois Fillonowi, kandydatowi prawicy na prezydenta Francji, ws. sprzeniewierzenia publicznych pieniędzy rozszerzono o podejrzenie oszustwa i fałszerstwa – podał we wtorek dziennik « Le Monde ».
Informację tę potwierdziły źródła sądowe, na które powołuje się AFP.
Według gazety « Le Monde », sędziowie śledczy mają zbadać, czy « małżeństwo Fillonów dopuściło się fałszerstwa, by uzasadnić wynagrodzenie » wypłacane Penelope Fillon z kasy francuskiego parlamentu, gdzie była zatrudniona jako asystentka. Na rzeczywiste świadczenie tej pracy nie ma dowodów.
Śledczy mieli znaleźć dokumenty potwierdzające podejrzenie oszustwa i fałszerstwa podczas rewizji w Zgromadzeniu Narodowym, czyli parlamencie. Wśród skonfiskowanych materiałów ma być m.in. rzekoma dokumentacja godzin pracy Penelope Fillon. Śledczy będą wyjaśniać, czy nie sfabrykowano jej po fakcie, gdy w styczniu wybuchła afera wokół zatrudnienia żony kandydata na prezydenta.
Tydzień temu byłemu premierowi Fillonowi postawiono zarzuty sprzeniewierzenia środków publicznych poprzez fikcyjne zatrudnianie rodziny z budżetu parlamentu.
25 stycznia tygodnik satyryczny « Le Canard Enchaine » podał, że Penelope Fillon zarobiła ponad 830 tys. euro za wieloletnią pracę jako asystentka parlamentarna męża, a potem jego następcy, oraz za współpracę z pewnym pismem literackim. Potem poinformowano, że na podobnej zasadzie zatrudnionych było dwoje dzieci Fillona.
Penelope Fillon ma stawić się na przesłuchanie przez sędziów śledczych 28 marca.
Z kolei 12 marca tygodnik « Le Journal du Dimanche » poinformował, że Fillon pozwalał, by fundowano mu garnitury kosztujące wiele tysięcy euro. Tygodnik podał, że w sumie za szyte Fillonowi w luksusowej pracowni Arnys garnitury ktoś zapłacił blisko 50 tys. euro, z czego większość w gotówce. Z tego powodu prokuratura rozszerzyła dochodzenie sędziów śledczych o podejrzenia płatnej protekcji.
Po raz pierwszy zdarza się, że o prezydenturę we Francji ubiega się poważny kandydat, przeciwko któremu postawiono formalne zarzuty.
Fillon początkowo głosił, że zrezygnuje z kandydowania, jeśli postawione mu będą zarzuty; potem jednak zmienił zdanie i zapowiedział, że nie wycofa się z kampanii. Zaprzeczył, jakoby działał niezgodnie z prawem, i przeprosił Francuzów za zatrudnianie członków rodziny.
Zatrudnianie rodzin polityków jest we Francji legalne i praktykowane przez wielu parlamentarzystów – zarówno lewicowych, jak i prawicowych. Nie może być to jednak praca fikcyjna; tymczasem francuskie media przypominają, że Penelope Fillon była dotąd przedstawiana jako niepracująca zawodowo gospodyni domowa.
Skandal poważnie zaszkodził 63-letniemu kandydatowi prawicy i osłabił jego szanse na prezydenturę; obecnie za faworyta uchodzi centrysta Emmanuel Macron, który według najnowszych sondaży ma zarówno w pierwszej, jak i w drugiej turze pokonać kandydatkę skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen.
Wybory odbędą się na przełomie kwietnia i maja br.