Home Polish — mix Nowe wybory w Wielkiej Brytanii. W co gra Theresa May?

Nowe wybory w Wielkiej Brytanii. W co gra Theresa May?

310
0
SHARE

Zwołane na czerwiec wybory w Wielkiej Brytanii mogą uczynić z Theresy May najsilniejszego premiera Zjednoczonego Królestwa od II wojny światowej i dać jej swobodę do wynegocjowania takiego Brexitu, jakiego
« Zgnieść sabotażystów » – w ten sposób wniosek Theresy May o wcześniejsze wybory na swojej okładce tabloid Daily Mail. Użyte przez sprzyjający konserwatystom brukowiec słownictwo, przypominające slogany sowieckiej propagandy (wcześniej ten sam tabloid nazwał sędziów « wrogami ludu ») wywołało kontrowersje, jednak uchwyciło istotę rzeczy. Za decyzją brytyjskiej premier stała bowiem chęć wzmocnienia swojej pozycji i wyzwolenia się spod wpływów ludzi ograniczających jej swobodę działania w sprawie Brexitu – głównie z jej własnej partii. Rozpisanie nowych wyborów jest do tego dobrym sposobem, bo według niektórych prognoz Torysi mogą w nich powiększyć swoją przewagę nad laburzystowską opozycją nawet o ponad 200 mandatów, co zdaniem publicysty « Financial Times » Janana Ganesha moze uczynic z niej najpotężniejszego brytyjskiego premiera od czasów Churchilla.
Jednak nie wszyscy się zgadzają co do tego, kim są ci sabotażyści. Wedle narracji tabloidu i antyunijnych Torysów, to « remoaners », czyli ci, którzy wciąż « marudzą » nad podjętą przed Brytyjczyków decyzją i chcą zmusić rząd do zachowania bliskich związków z Brukselą oraz członkostwa w unijnym rynku – lub wręcz do wycofania się z decyzji o wyjściu z UE. Ale zdaniem większości ekspertów oraz rynków finansowych jest wręcz przeciwnie: pole działania May ograniczają zwolennicy twardej linii, którzy popychają premier do « twardego » rozwodu z Unią.
– Jeśli sondaże się potwierdzą i konserwatyści w wyborach uzyskają ogromną przewagę nad opozycją, da to premier May niezależność od eurosceptyków, którzy w tej chwili wywierają na nią bardzo dużą presję w kwestii warunków wyjścia z Unii – ocenia w rozmowie z WP Agata Gostyńska-Jakubowska, analityk Centre for European Reform w Londynie.
Jak jednak zaznacza, prawdziwe intencje May w sprawie przyszłych relacji z UE nie są do końca znane. Jedyną podstawą do takich przewidywań są jej wysyłane przez nią sygnały mogące wskazywać na chęć « łagodnego » wyjścia z Unii oraz postawa May w kampanii przed referendum, kiedy opowiedziała się za pozostaniem w UE ze względu na ekonomiczny koszty opuszczenia Unii. Ekonomiści przewidują tymczasem, że « twardy » Brexit – wyjście bez pozostania częścią unijnego rynku – może mieć katastrofalne skutki dla brytyjskiej gospodarki.
– Tak naprawdę to, w jakim kierunku pójdzie Wielka Brytania okaże się dopiero po tym, jak zostanie sformowany nowy gabinet – mówi Gostyńska-Jakubowska.
Nie wszyscy są przekonani, że efektem spodziewanej wielkiej wyborczej wygranej Torysów będzie bardziej pragmatyczne podejście do negocjacji z Brukselą. Przeciwnego zdania jest m.in. Denis MacShane, były minister ds. europejskich w rządzie Tony’ego Blaira. Jak przewiduje były polityk, beneficjentem wyborów okaże się antyunijne skrzydło konserwatystów, które wprowadzi do Parlamentu nowych członków i zwiększy swoje wpływy.
– Spodzewam się, że May rzeczywiście wygra, jak John Major w 1992, ale okaże się, że będzie miała w swoich szeregach o wiele więcej antyunijnych torysów, co uczyni negocjacje w sprawie Brexitu nie łatwiejszymi, lecz trudniejszymi – powiedział. Na pytanie WP dlaczego tak uważa, wyjaśnił, że wynika to z charakteru lokalnych struktur partyjnych, które do wyborów w większości wystawią eurosceptycznych kandydatów.
To, czy optymistyczne sondaże się potwierdzą, zależy w dużej mierze od frekwencji. A ta może być niska, biorąc pod uwagę fakt, że będzie to dla Brytyjczyków czwarte ważne głosowanie w ciągu ostatnich trzech lat (w 2014 roku było to szkockie referendum, w 2015 wybory parlamentarne, w 2016 – referendum unijne) . Co symptomatyczne, w mediach społecznościowych furorę zrobił wywiad z panią Brendą z Bristolu, która, dowiedziawszy się o decyzji rozpisania nowe wyborów odpowiada z desperacją: « Jeszcze jedne? Na litość boską, mam tego dość! ».
Ale to nie koniec zmartwień dla rządu w Londynie. Nowe wybory mogą bowiem dodatkowo wzmocnić podziały między krajami i dać nowy impet dla separatystycznych dążeń w Szkocji i Irlandii Północnej. W Szkocji, gdzie w 2015 roku nacjonaliści zdobyli 54 z 56 mandatów, wynik ten może się powtórzyć, co przy wielkim zwycięstwie konserwatystów w Anglii dodatkowo wzmocni kontrast między dwoma krajami.
– Premier Szkocji Nicola Sturgeon wykorzysta każdy przejaw arogancji i szowinizmu Torysów i bezradności Laborzystów aby wzmocnić swoje argumenty za niepodległością – komentuje dr Alexander Clarskon, politolog z King’s College w Londynie. Ekspert przewiduje też problemy w innych częściach Zjednoczonego Królestwa. – W Irlandii Północnej nowe wybory tylko podniosą lokalne napięcia w sytuacji, w której obie strony już teraz skaczą sobie do gardeł. A wyborcy w Walii mogą zauważyć, jak bardzo kampanie dwóch wielkich partii są oddalone od tego, co trapi ich region – dodaje.

Similarity rank: 4.4
Sentiment rank: 0.7