Za nożownikiem, który dokonał w piątek ataku w Turku na południowym zachodzie Finlandii, biegło 10-15 osób, w tym imigranci, próbując go zatrzymać – podał fiński nadawca Yle, powołując się na świadka. W ataku dwie osoby zginęły, a sześć zostało rannych.
Według relacji świadka, który znajdował się ok. 40 m od miejsca, gdzie nożownik zaatakował, za napastnikiem podążała grupa ludzi i coś wykrzykiwała.
« Jeden z nich trzymał nawet w ręku krzesło. Było ich ok. 10-15 i wszyscy mieli wygląd imigrantów » – powiedział Klaus, mieszkaniec Turku.
Kiedy zobaczył, jak napastnik próbuje atakować kolejne osoby, zdecydował się dołączyć do grupy. « Krzyczałem: Uwaga, on ma nóż » – relacjonował.
Według Klausa napastnik uciekając z rynku głównego, wymachiwał nożem.
« Zobaczyłem radiowóz policyjny, który już prawie zamierzał przejechać obok. Krzyczałem do nich i wskazałem właściwy kierunek » – opisywał Klaus. Dalej nie biegł za napastnikiem.
Policja otrzymała informację o ataku tuż po godz. 16 czasu fińskiego (godz. 15 czasu polskiego) . Kilka minut później napastnik został postrzelony w nogę i zatrzymany. Obecnie przebywa w szpitalu.
W piątek wieczorem na konferencji prasowej również policja potwierdziła, że na rynku byli ludzie, którzy stanęli w obronie ofiar i ścigali podejrzanego. Sekwencja zdarzeń piątkowego ataku jest badana. Będą przesłuchiwani świadkowie oraz analizowane nagrania z monitoringu.
Dotychczas ani policja ani inne fińskie służby nie potwierdziły, czy atak miał podłoże terrorystyczne. Poinformowano, że napastnik ma wygląd obcokrajowca. Sprawą zajmuje się fińska policja kryminalna oraz służby bezpieczeństwa SUPO. Z dotychczasowych ustaleń wiadomo, że napastnik działał w pojedynkę.
Z Helsinek Przemysław Molik (PAP)