Home Polish — mix Mateusz Morawiecki: To nie demokracja zawodzi. To elity zawodzą obywateli

Mateusz Morawiecki: To nie demokracja zawodzi. To elity zawodzą obywateli

91
0
SHARE

Faktyczna demokracja i demokratyzacja to dostęp dla wszystkich ludzi do podstawowych dóbr, mieszkań, dostępność miejsc pracy. Polish Dream to rozbijanie szklanych sufitów. To walka o poważne państwo – mówi wicepremier Mateusz Morawiecki w rozmowie
Mateusz Morawiecki: To nie demokracja zawodzi. To elity zawodzą obywateli
– Faktyczna demokracja i demokratyzacja to dostęp dla wszystkich ludzi do podstawowych dóbr, mieszkań, dostępność miejsc pracy. Polish Dream to rozbijanie szklanych sufitów. To walka o poważne państwo – mówi wicepremier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Pawłem Siennickim.
Jak Pan rozumie współczesny świat?
Z jednej strony uważam, że w wielkiej, intelektualnej dyskusji, która ukształtowała nasze myślenie o przyszłości cywilizacji zachodniej, więcej racji mają Samuel Huntington, czy wcześniej nasz Feliks Koneczny, piszący o zderzeniu cywilizacji we współczesnym świecie, niż Fukuyama, według którego historia, wraz z dobrnięciem do obecnego ładu, miała się już zakończyć. Rosnąca po cichu potęga Chin, świat islamu, czy silna militarnie Rosja oznaczają wzrost ryzyk w świecie. To by wskazywało, że jestem pesymistą. Ale tak nie jest. Patrzę z ogromną nadzieją w przyszłość. Pojawiają się bowiem niebywałe możliwości rozwojowe. Dla wszystkich. Najprościej rzecz ujmując, nigdy jeszcze tak efektywnie nie można było produkować tak wielu dóbr. Przed rewolucją chemiczną i nawozową, jaka miała miejsce w pierwszych dekadach XX wieku, w Europie często głód zaglądał pod strzechy. Zaledwie sto lat temu, na naszym kontynencie, wyobraża pan sobie? Dziś praktycznie na całym świecie mamy nadprodukcję rolniczą. Oczywiście są obszary głodu, jak w centralnej Afryce, ale ich przyczyną jest zwykle wojna i brak dystrybucji. Przemysł? Dzisiaj praktycznie wszelkie dobra przemysłowe i materialne są coraz łatwiej dostępne. Komputery, buty czy lodówki są relatywnie coraz tańsze. Podobnie telefony komórkowe. Na ich cenę coraz bardziej wpływa koszt marketingu, niż sam koszt produkcji. Dobra przemysłowe przechodzą podobną ścieżkę dojrzałości sektorowej, jak rolnictwo w XX wieku.
Co to oznacza?
Nadmiar dóbr przemysłowych wszelkiego rodzaju. Do tej pory odpowiedzią świata zachodniego było przesunięcie w kierunku usług, bo w przemyśle człowiek jest coraz częściej zastępowany przez roboty – praca się automatyzuje. Z wyjątkiem najwyżej wycenianych usług w gospodarce, jak usługi konsultingowe, czy finansowe lub prawnicze, pozostałe usługi stoją w proporcji do PKB na głowę mieszkańca danego kraju. To dlatego, produkt krajowy brutto bardzo wielu biednych państw świata, licząc w dolarach nominalnych, jest dużo niższy, niż gdybyśmy go liczyli w dolarach siły nabywczej.
Trochę to skomplikowane.
Niezupełnie. Proszę porównać: jak wycenić usługę fryzjera? W Indiach na 2 dolary, ale w Ameryce na 22 dolary, a czasami 222 dolary. Ale to mniej więcej ta sama usługa. Dlatego, wracając do pierwszego pytania, jestem optymistą. Bo jeżeli dobrze przemyślimy model podatkowo-finansowo-gospodarczy, to możemy przyczynić się do tworzenia dobrobytu dla jak największej grupy ludzi. To właśnie jest unikalna szansa i powód mojego optymizmu.
Nie czuję tego. Bo też nigdy nie było takiego oderwania realnej wartości pieniądza od rzeczywistości. Wszelkiego rodzaju derywaty, lewary, świat finansów żyje w jakiś oparach absurdu.
To prawda, zresztą rozmawiamy prawie dekadę od wybuchu kryzysu finansowego…
… który miał trwać dwa, trzy latka
Wtedy mówiłem, że będzie trwał co najmniej kilkanaście lat i nic już nie będzie jak dawniej.
Przecież świat nie wyciągnął wniosków z tego kryzysu.
Nie wyciągnął. Ale spójrzmy na derywaty. One same w sobie nie muszą być złe, ponieważ zabezpieczają pewnego rodzaju ryzyko, mają funkcję gospodarczą. Problemem jest oderwanie się derywatów od realnych wartości. Dziś łączna wysokość derywatów na świecie wynosi jakieś 750 bilionów dolarów, a światowy PKB to 75 bilionów. Czyli dziesięciokrotnie więcej! Niektóre transakcje zabezpieczają realne ryzyka. Część jednak, jak dawne derywaty od kredytów hipotecznych o podniesionym ryzyku, to „produkt”, na który regulatorzy nigdy nie powinni dać zgody. Banki mają oceniać ryzyko kredytowe człowieka lub firmy i ponosić konsekwencje błędnej oceny. A nie przerzucać je – de facto – na państwo i na podatników.
To jedno. A nierówności? Czy nie jest czystym złem, że 85 osób na świecie dysponuje bogactwem większym, niż biedniejsza połowa ludzkości?
Nawet jeszcze gorzej, bo 9 osób. Ale 9 czy 90 w tym przypadku to już niewielka różnica. Tak – to na pewno jest błąd systemu.
To jest źródło zła we współczesnym świecie?
Nadmierne nierówności i świat, w którym 1 procent najbogatszych ludzi ma więcej majątku, niż 99 procent pozostałych, oznacza ogromne ryzyko. Ryzyko wybuchu rewolucji. Ona już nawet trwa, objawia się w milionach ludzi, którzy uciekają z Afryki do Europy. Powiem obrazoburczo:

Continue reading...