Dobiegła końca wizyta ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego na Ukrainie. Szef polskiej dyplomacji złożył hołd polskim żołnierzom na cmentarzu Obrońców Lwowa, spotkał się z przedstawicielami archidiecezji lwowskiej oraz uczestniczył we Mszy św. w kościele pw. św. Marii Magdaleny.
Dobiegła końca wizyta ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego na Ukrainie. Szef polskiej dyplomacji złożył hołd polskim żołnierzom na cmentarzu Obrońców Lwowa, spotkał się z przedstawicielami archidiecezji lwowskiej oraz uczestniczył we Mszy św. w kościele pw. św. Marii Magdaleny.
Niedzielę we Lwowie minister Witold Waszczykowski rozpoczął od modlitwy w kościele pw. św. Marii Magdaleny, a następne złożył kwiaty przed pomnikiem Ofiar Zbrodni Komunizmu i odwiedził dawne więzienie przy ul. Łąckiego, gdzie obecnie znajduje się Muzeum Ofiar Reżimów Okupacyjnych. Przy bazylice archikatedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny minister spotkał się z ks. bp. Edwardem Kawą, biskupem pomocniczym archidiecezji lwowskiej.
Ważnym punktem wizyty było złożenie kwiatów na cmentarzu Obrońców Lwowa. To tu spoczywają Polacy polegli w obronie Lwowa w czasie wojny polsko-ukraińskiej w latach 1918-1919 i w czasie wojny polsko-bolszewickiej z 1920 r.
Szef polskiej dyplomacji pytany był przez dziennikarzy o stosunki polsko-ukraińskie. Polski rząd dąży do tego, by były one budowane na prawdzie historycznej. Chce, by strona ukraińska otwarcie mówiła o ludobójstwie dokonanym na Polakach przez Ukraińską Powstańczą Armię – zaznaczył Witold Waszczykowski.
Szef dyplomacji odniósł się także do sprawy dwóch kamiennych lwów z cmentarza Orląt Lwowskich, które niegdyś stanowiły integralną część kolumnady Pomnika Chwały. Rzeźby powróciły na cmentarz w grudniu 2015 r. Znajdują się one w drewnianych osłonach, bo – jak twierdzą radni ugrupowania Swoboda – mogą obrażać uczucia narodowe Ukraińców i symbolizować okupację ziem ukraińskich.
Oficjalnie storna ukraińska utrzymuje, że Lwy czekają na renowację. Dlatego umieszczone są w pojemnikach, by zabezpieczyć je przed złymi warunkami atmosferycznymi. Pytanie tylko, dlaczego trwa to aż dwa lata?
TV Trwam News/RIRM