Ubiegły rok był rekordowy dla Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w całej historii jej istnienia. – Nie zwalniamy tempa. W tym roku wydaliśmy już kilkanaście nowych zezwoleń na prawie kilkanaście milionów. Jeśli pójdziemy w takim tempie, to utrzymamy dotychczasowy wynik albo będzie nawet lepiej – mówi Janusz Michałek, prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Jak przekonuje prezes KSSE, już nie liczba miejsc pracy, którą utworzą nowi inwestorzy ma największe znaczenie, lecz ich jakość. – Chcemy przyciągać inwestycje, w których miejsce pracy jest wysokopłatne, specjalistyczne. Takie miejsce pracy jest bardzo dobre, bo tworzy ono dwa, trzy, a może nawet pięć nowych miejsc pracy w swoim otoczeniu. W tym roku zakładamy utworzenie 5-6 tys. nowych miejsc pracy – dodaje. Czytaj też: KSSE chce również wspierać inwestorów w pozyskiwaniu kadry, m.in. poprzez jej przyciąganie z innych regionów Polski. Chce skorelować swoje działania z programem Mieszkanie+. – Ktoś, kto zacznie u nas pracować, dostanie mieszkanie albo odwrotnie – ktoś, kto dostanie u nas mieszkanie, dostanie pracę – wyjaśnia Michałek. Ma to być również sprytny sposób na rozwiązanie problemu demograficznego, z którym mierzy się obecnie Śląsk. Więcej w rozmowie wideo.