« Nie mamy żadnego kontaktu z Denisem Urubką, który odmówił wzięcia ze sobą radiotelefonu » – poinformował kierownik narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt w Karakorum K2 Krzysztof Wielicki. – Najświeższe wiadomości dotyczące sportów zimowych. Liga Światowa. Puchar Świata. Sporty zimowe kobiet i mężczyzn. Kalendarz rozgrywek, wyniki, statystyki, relacje.
Denis prawdopodobnie idzie dzisiaj do C3. Martwię się o niego bardzo. Proponował wspólne wyjście ale sugerowałem by lepiej wypocząć i poczekać na sensowną pogodę. Poszedł sam. My tymczasem robimy swoje. Bedro i Kaczek zakładają C2 a Artur i Chmielu doszli właśnie do C1 – napisał Adam Bielecki na swoim Twitterze.
W sobotę Maciej Bedrejczuk z Marcinem Kaczkanem dotarli do obozu pierwszego na około 6000 m. Spotkali tam Denisa, któremu chcieli przekazać radiotelefon. Ku zaskoczeniu odmówił i poszedł wyżej. Tak więc
nie ma z Urubką żadnego kontaktu i nic o nim nie wiemy. Może w
poniedziałek coś się wyjaśni, jeśli koledzy dojdą do obozu trzeciego.
Obecnie do dwójki idą Bedrejczuk i Kaczkan, a do jedynki Marek
Chmielarski i Artur Małek – powiedział szef komitetu organizacyjnego ekspedycji Janusz Majer .
W sobotę po śniadaniu Urubko bez jakichkolwiek uzgodnień z Wielickim i
zespołem opuścił bazę, by podjąć próbę wejścia na wierzchołek K2. Taka
samowola nie jest koleżeńska – skomentował Jerzy Natkański, który był
kierownikiem wielu wypraw, w tym także letnich na K2.
W marcu 2015 roku Urubko, mający w dorobku osiągnięć dwa zimowe
wejścia na ośmiotysięczniki stwierdził, że według niego zima w
Himalajach i Karakorum to okres od 1 grudnia do końca lutego.
Obecnie warunki atmosferyczne, po nocnych i porannych opadach śniegu,
są w miarę dobre, ale tylko na niższych wysokościach. Natomiast powyżej
7000 m wieje już bardzo mocno, 70-80 km/h. Przy takiej prędkości
wiatru wspinaczka jest niemożliwa – podkreślił Majer.
Poinformował również, że w sobotę do bazy dotarł Przemysław Guła z Krakowa, lekarz i ratownik TOPR.
Z chwilą, kiedy do Polski musiał wrócić z powodu spraw rodzinnych
ratownik medyczny Jarosław Botor, czynione były starania, aby ktoś
pojechał na jego miejsce – wyjaśnił Majer.
Z końcem grudnia pod wodzą Wielickiego do Karakorum wyruszyli:
Bedrejczuk, Adam Bielecki, Botor, Chmielarski, Rafał Fronia, Janusz
Gołąb, Kaczkan, Małek, Piotr Snopczyński (kierownik bazy), Piotr Tomala,
Dariusz Załuski (filmowiec) i Urubko. Na miejscu dołączyło do nich
czterech bardzo dobrych – jak ocenił Wielicki – pakistańskich wspinaczy.
Z początkiem lutego do kraju wyprawę opuścił Botor, a dwa tygodnie po
nim Fronia, u którego doszło do pęknięcia przedramienia w wyniku
uderzenia samoistnie spadającym kamieniem w trakcie podchodzenia do
obozu pierwszego na 5900 m drogą Basków. Nieco wcześniej w podobny
sposób urazu twarzy doznał podczas wspinaczki do « jedynki » Bielecki,
który po kilkudniowej przerwie powrócił do działalności górskiej.
Po tych wypadkach Wielicki podjął decyzję o przeniesieniu
działalności górskiej na klasyczną drogę pierwszych zdobywców przez tzw.
Żebro Abruzzi .
K2 było atakowane zimą w ogóle tylko trzykrotnie. Na przełomie 1987 i
1988 roku próbę podjęła międzynarodowa grupa pod kierunkiem Andrzeja
Zawady, w 2003 roku ekipą dowodził Wielicki, a w 2012 wspinali się
Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 m.