Tego jeszcze nikt nie dokonał i mało kto wierzył, że komukolwiek się uda. Największy dzwon na świecie został odlany w Krakowie przez rzemieślników z pracowni Jana Felczyńskiego w Przemyślu na Podkarpaciu. Aby powstało to wspaniałe dzieło, potrzebne były nie tylko tony metalu, ale również glina i… końskie łajno.
Dzwon nosi nazwę Vox Patris – Głos Ojca. Powstał w Polsce, ale będzie bił w dalekiej Brazylii, w sanktuarium Boga Ojca Przedwiecznego w Trindade.
Gigant jest prawie 6 razy większy od wawelskiego dzwonu Zygmunta. To arcydzieło ludwisarskiego rzemiosła. Przemyska manufaktura, aby stworzyć kolosa, połączyła siły z wytwórnią Rduch Bells & Clocks w Czernicy.
Do formy zrobionej zgodnie ze stosowaną od wieków techniką z mieszanki gliny i końskiego łajna wlano 60 ton stopu miedzi z cyną. – To było najdłuższych 12 minut w moim życiu. Martwiliśmy się, czy się uda – wspomina Waldemar Olszewski (56 l.). Ten mistrz ludwisarski jest mężem wnuczki założyciela słynnej przemyskiej manufaktury. Ostatnio pałeczkę w kierowaniu pracownią przekazał swojemu synowi Piotrowi.
Dzwon Głos Ojca ma piękny, głęboki dźwięk. Ze 100-metrowej wieży brazylijskiej bazyliki będzie się niósł na wiele kilometrów. – Wytapianie dzwonu jest jak narodziny dziecka. Kiedy pojawia się na świecie, aż ściska serce. Jest duma i świadomość, że dzieło naszego życia przetrwa setki lat – przyznaje pan Waldemar.
