Home Polish — mix "Premier okazał się kłamcą wyborczym". Dubois tłumaczy, czy Morawiecki powinien przeprosić

"Premier okazał się kłamcą wyborczym". Dubois tłumaczy, czy Morawiecki powinien przeprosić

322
0
SHARE

Czy poza sprostowaniem swoich nieprawdziwych słów o budowie dróg i mostów za rządów PO-PSL premier Morawiecki powinien też przeprosić? Mec. Jacek Dubois, pełnomocnik Koalicji Obywatelskiej w tej sprawie tłumaczy co było istotą pozwu.
Mec. Dubois podczas rozprawy w trybie wyborczym ws. słów premiera Morawieckiego • Fot: Maciek Jazwiecki / Agencja Gazeta Jarosław Karpiński 27 września 2018 U szanujemy wyrok sądu. Zgodnie z jego postanowieniem opublikujemy stosowne sprostowanie, ale premier Mateusz Morawiecki nie musi przepraszać opozycji. Główne zarzuty PO zostały odrzucone » – napisała na Twitterze Joanna Kopcińska, rzeczniczka rządu. O tym, o co tak naprawdę chodziło w tej sprawie rozmawiamy z mec. Jackiem Dubois, pełnomocnik komitetu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Słucham i czytam wypowiedzi polityków PiS po orzeczeniu Sądu Apelacyjnego ws. dróg i mostów i czuję, że jestem przekonywany, iż to PO a nie premier Morawiecki skłamała i powinna przeprosić i że to Grzegorz Schetyna a nie urzędujący szef rządu powinien podać się do dymisji. Można odnieść wrażenie, że PiS odwraca kota ogonem. Spór polityczny toczy się o to, co tak naprawdę orzekł Sąd Apelacyjny? Czy za sprostowaniem powinny pójść przeprosiny, czy nie? Mec. Jacek Dubois, pełnomocnik komitetu wyborczego Koalicji Obywatelskiej: – Ta sprawa toczyła się w trybie wyborczym. Tryb wyborczy ma na celu ochronę wyborcy przed agitatorem, który kłamie, który chce tego wyborcę oszukać. Czyli podaje mu nieprawdziwe informacje w celu nakłonienia go do głosowania na kogoś bądź zniechęcenia do takiego głosowania. Pan premier okazał się kłamcą wyborczym, o którym mówi ustawa, ponieważ podał nieprawdziwe informacje, czyli chciał wprowadzić wyborców w błąd.
Ustawodawca przewidział takie działania nieuczciwych agitatorów i wprowadził właśnie taką formę ochrony w trybie wyborczym. Artykuł 111 Kodeksu Wyborczego przewiduje też możliwość dochodzenia przeproszenia kogoś, kogo dobra osobiste zostały naruszone, jednak myśmy z takim roszczeniem nie wystąpili. Tu nie chodziło o urażone ambicje, tylko o uchronienie wyborców przed kłamstwem wyborczym i ten cel został osiągnięty. Ten tryb jest bardzo specyficzny. Wyjaśnijmy, dlaczego?
Sąd musi w ciągu 24 godzin podjąć decyzję i skupia się na tym, czy agitator podał nieprawdziwą informację. Sąd ma dokonać oceny, czy to co powiedział agitator było informacją i czy ona jest prawdziwa czy nie? Jeżeli okaże się, że to jest informacja, czyli coś co można zweryfikować zerojedynkowo, jako prawdę albo kłamstwo, to w tym momencie sąd orzeka o sprostowaniu nieprawdy. Taka informacja nie musi naruszać niczyich dóbr osobistych wystarczy, że jest nieprawdziwa. W ten sposób chroni się wyborcę przed dezinformacją. W tej sprawie zapadło kilka orzeczeń.
Tak, było kilka etapów sporu. Myśmy wystąpili przeciwko Mateuszowi Morawieckiemu, jako wyborcy, który agituje. Nasz wniosek został oddalony przez sąd pierwszej instancji na posiedzeniu niejawnym, dlatego, że sąd nie zauważył, iż zmieniło się prawo i orzekał na starych przepisach. A w 2018 roku zmieniło się prawo wyborcze. Nowe prawo mówi o tym, że za podanie nieprawdy odpowiada komitet i niezależnie od tego wyborca również, jeśli działa z własnej woli bez pisemnej zgody komitetu wyborczego. Po naszym zażaleniu Sąd Apelacyjny uchylił zaskarżone postanowienie i przekazał tę sprawę do I instancji. Przypomnijmy, co się działo dalej?
W I instancji sąd stwierdził, że to, co powiedział premier Morawiecki nie było informacją tylko oceną, która jest nieweryfikowalna i skwitował to, jako chwyt retoryczny. Złożyliśmy kolejne zażalenie jasno tłumacząc, że w wypowiedzi pana Morawieckiego były zawarte fakty i liczby, choćby to ile pieniędzy miała wydać na drogi i mosty PO i ile na podstawie obowiązujących dokumentów budżetowych wydał i może wydać dzisiaj PiS.
Sąd Apelacyjny zgodził się z naszymi argumentami i orzekł, że to, co powiedział pan premier jest weryfikowalne. Stwierdził, że pan premier mówił nieprawdę i w związku z tym zobowiązał go do zamieszczenia stosowanego oświadczenia w TVN i TVP, w którym poinformuje, że podał w czasie agitacji wyborczej nieprawdziwe informacje i na czym ich nieprawdziwość polegała. Rzeczniczka rządu poinformowała już, że premier sprostuje. Czyli ta polityczna przepychanka o przeprosiny jest bezcelowa, bo sąd o tym nie decydował. Ale tak po ludzku, to sprostowanie powinno pociągać za sobą przeprosiny.
Tak, tylko, że rozmawiamy o specyficznym trybie prawnym, który służy ochronie wyborców, a nie daniu komuś satysfakcji w formie przeprosin. Politycy, którzy to komentują w ten sposób nie czytali wniosku i nie wiedzą, o co wnosiliśmy. We wniosku było jasne roszczenie o sprostowanie, a nie przeprosiny. To, czego domagali się moi mocodawcy zostało osiągnięte. Wszystko inne jest próbą zaciemnienia sytuacji i zatarcia istoty rzeczy. Istotą jest to, że doszło do próby oszukania wyborców. Do nich zależy ocena czy chcą wybierać tych, którzy wprowadzają ich w błąd.

Continue reading...