Bała się chodzić na uniwersytet, nie wiedziała, czy studenci nie wyrzucą jej przez okno. Ale długo myślała, że to nie jest prawdziwa Polska. Śmiała się, gdy Gombrowicz powiedział, że na okoliczność zbliżającej się wojny powinna się zaopatrzyć w truciznę.
18 kwietnia 1944 r. 27-letnia Zuzanna Ginczanka wysyła z krakowskiego więzienia list z prośbą „o „żywność, ocet sabadylowy [przeciw wszom], jabłka, pantofle na podeszwie sznurkowej nr 38”.
Home
Polish — mix Zuzanna Ginczanka superstar. Czy zamordowana 75 lat temu poetka stanie się ikoną...