Home Polish — mix Towarzyszyła synowi w śmiertelnej chorobie. Mama Carla Acutisa: "To syn zaprowadził mnie...

Towarzyszyła synowi w śmiertelnej chorobie. Mama Carla Acutisa: "To syn zaprowadził mnie do Boga"Wzór dla młodych ludziNieznane cuda Ojca PioStudencki czwartek z BogiemPolecamy

124
0
SHARE

Antonia Acutis żyła z dala od Boga We Mszy Świętej uczestniczyła zaledwie trzy
razy w dniu chrztu w dniu Pierwszej Komunii Świętej i w dniu ślubu

Powstało już wiele biografii opisujących niezwykłość piętnastoletniego
Carlo, ale żadna z nich nie poprowadziła nas jeszcze tak blisko, jak
historia jego matki, która żyła u jego boku. Antonia towarzyszyła
swojemu synowi, w najtrudniejszym doświadczeniu – w śmiertelnej
chorobie. Doświadczała razem z nim bólu i samotności. Jak przeżyć ze
świadomością, że ukochane dziecko umiera? Jak poradzić sobie z tą
niewyobrażalną udręką? Jak zaufać Bogu? Jak sama mówi: To Carlo
rozproszył mrok tej najciemniejszej godziny w moim życiu, złagodził
wstrząs spowodowany straszną wieścią. Nie wpadł w przerażenie. Nie
pozwolił, żeby owładnął nim lęk. Zamiast tego zwrócił się ku Bogu. […]
Na diagnozę zareagował łagodnie i powiedział: „Pan dał mi miłą
pobudkę”.
Matka i autorka dzisiaj ma odwagę dzielić się z nami historią życia Carlo,
który pomimo cierpienia, nie stracił radości życia. Odsłania przed nami
tajemnice swojego syna, dla którego Bóg był w centrum życia aż do końca.
FRAGMENT KSIĄŻKI « Tajemnica mojego syna ». CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!
Wchodziłam do kliniki z mętlikiem w głowie. Przypomniałam sobie, że byłam tam już
dawniej […]. Szpital wywarł na mnie wtedy ponure wrażenie, ponieważ specjalizował się
w leczeniu schorzeń onkologicznych u dzieci. W czasie spotkania profesor zasugerował
mi dołączenie do grupy wsparcia. Jego propozycja wywołała u mnie gwałtowny niepokój i
lęk. Na samą myśl o chorych dzieciach i ich mamach ciarki przechodziły mi po plecach.
Czułam, że nie jestem gotowa na tego rodzaju przeżycie, a silne skłonności do
hipochondrii tylko pogłębiały strach. Znałam siebie na tyle, żeby wiedzieć, że
natychmiast postawię się w położeniu tamtych kobiet, co z pewnością byłoby bolesne.
Po latach zrozumiałam, że przez ofertę profesora Pan chciał mnie w jakiś sposób
przygotować na chorobę syna. Wierzę, że Bóg daje nam od czasu do czasu „przedsmak”
czegoś, co pewnego dnia stanie się naszym udziałem. Jak słusznie podkreślał Jan Paweł II,
zawsze trzeba pamiętać, że „przyszłość zaczyna się dziś, nie jutro”. Jedynie Pan wie, co
tak naprawdę się wydarzy i jaki będzie miało finał.

Continue reading...