Home Polish — mix Pierwsze refleksje w związku ze szczytem NATO. „Realizm celów i konsekwencja w...

Pierwsze refleksje w związku ze szczytem NATO. „Realizm celów i konsekwencja w ich realizacji winny być głównymi drogowskazami”

133
0
SHARE

Wysiłek Polski, choć dostrzegany i szanowany, nie doprowadził jeszcze do zbudowania największej armii lądowej w Europie, mówimy o planach, które mogą zostać za…
Komunikat wydany przez państwa NATO zgromadzone na szczycie w Wilnie w sposób klarowny oddaje obecną linię Sojuszu wobec Ukrainy.
Potwierdzono w nim (pkt. 4) przywiązanie do polityki „otwartych drzwi”, a także to, że obecnie Rosja jest „najbardziej znaczącym i bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa sojuszników oraz pokoju i stabilności w obszarze euroatlantyckim” (pkt 5). Z konkretnych i odnoszących się do Ukrainy rozwiązań warto odnotować, że zapisano w nim (pkt. 11) rezygnację z konieczności uzyskania Planu Członkostwa (MAP), co – zgodnie z deklaracją Jensa Stoltenberga – powoduje, że akcesja w miejsce „dwustopniowej”, będzie miała charakter jednego kroku. Potencjalnie może to skrócić procedury, które np. w przypadku Macedonii trwały 20 lat, jednak dla przedstawicieli Ukrainy najważniejszy zapis zawarto w zdaniu: „Będziemy w stanie zaprosić Ukrainę do Sojuszu, gdy sojusznicy wyrażą na to zgodę i zostaną spełnione warunki”. Oznacza to, że kwestia wejścia Ukrainy do NATO nie jest przesądzona i ocenie sojuszników (w trybie konsensualnym) podlegało będzie zarówno to czy warunki są spełnione i czy jest zgoda na wejście. Warto zwrócić uwagę na fakt, że nie ma tu automatyzmu. Można spełniać warunki, ale jednocześnie nie uzyskać, w obliczu braku zgody państw członkowskich, zaproszenia do Aliansu.
Z naszej perspektywy warto też zwrócić uwagę na zapisy pkt. 45 komunikatu, w którym zapowiedziano „modernizację” NATO-wskich „zdolności nuklearnych” oraz „poszerzenie” udziału państw członkowskich, co może oznaczać otwarcie pola debaty w kwestii dołączenia Polski do programu nuclear sharing (choć droga do osiągnięcia tego celu jest jeszcze bardzo długa).
Przedstawiciele strony ukraińskiej są niezadowoleni z wyników szczytu. Rozczarowania nie krył prezydent Zełenski, który przed wydaniem komunikatu, wiedząc już zapewne, jakie znajdą się w nim sformułowania, napisał, że przybył do Wilna mając nadzieję, iż NATO jest organizacją, która „nie waha się, nie marnuje czasu i nie ogląda się na żadnego agresora… czy to są zbyt wielkie oczekiwania?”. Potem jeszcze uzupełnił swoją ocenę pisząc, że „Niejasne sformułowania o ‘warunkach’ są dodane nawet przy zapraszaniu Ukrainy. Wydaje się, że nie ma gotowości ani do zaproszenia Ukrainy do NATO, ani do uczynienia jej członkiem Sojuszu”. Minister Kułeba, szef ukraińskiego MSZ-u, choć przyznał, że zaproponowana formuła skraca drogę Ukrainy do NATO, to tym nie mniej powiedział też, iż nadal kwestia członkostwa jest „w zawieszeniu”. W jego opinii optymalnym rozwiązaniem mogłoby, z perspektywy Kijowa, być już teraz zaproszonym do Paktu, nawet jeśli data rozpoczęcia właściwego procesu akcesyjnego miałaby zostać podana później, „kiedy warunki na to pozwolą”.
Oceniając sytuację trzeba zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, decyzja, której oczekiwał Kijów ma charakter polityczny, a nie wojskowy. Chodzi o to, że strona ukraińska obawia się, że w trakcie ewentualnych rozmów pokojowych z Rosją, które najpewniej kiedyś się rozpoczną, kwestia członkostwa w NATO będzie jednym z punktów negocjacji, co w najlepszym wariancie może oznaczać zarówno opóźnienie akcesji, jak i stworzenie jakiejś nowej formuły, w gruncie rzeczy członkostwa II kategorii. Nie są to obawy oderwane od rzeczywistości, zarówno biorąc pod uwagę wypowiedzi polityków z państw, które opowiadały się za tak rozmytym tekstem deklaracji (Stany Zjednoczone i Niemcy), którzy podkreślali problem reakcji Rosji, jak i analizując dotychczasowy proces rozszerzenia. Nie ulega bowiem wątpliwości, że państwa przyjęte do NATO po roku 1997, czyli po podpisaniu Aktu Stanowiącego Rosja – NATO, zostały w gruncie rzeczy członkami II kategorii, bez możliwości uzyskania wsparcia sojuszniczego w postaci stałych baz i z zamkniętą perspektywą udziału w programie nuclear sharing. Stało się tak dlatego, że to Moskwa, szantażując pogorszeniem relacji, wymusiła tego rodzaju zapisy. Jeśli jednak wówczas NATO ustąpiło wobec rosyjskiej presji, to jaka jest gwarancja, że teraz, w czasie wojny i wobec perspektywy jej przedłużenia, zachowa się inaczej? Po to, aby uniknąć tego rodzaju ryzyka, Ukraina chciała już dzisiaj uzyskać formalne zaproszenie, godząc się, że uruchomienie procedury związane byłoby z wypełnieniem szeregu warunków. Nie udało się i jest to ważny sygnał polityczny. Nie ma co przesądzać kwestii, czy w razie ewentualnych negocjacji pokojowych kwestia akcesji Ukrainy do NATO i charakteru tej obecności stanie na porządku dnia, bo tego nie wiemy, ale nie można wykluczyć tego rodzaju ewentualności. Rosja ma zamiar grać tą kartą, bo ma świadomość, iż część państw Zachodu obawia się jej reakcji. Pieskow, rzecznik Kremla, już oświadczył, że przyjęcie Ukrainy do Paktu Północnoatlantyckiego „negatywnie wpłynie na bezpieczeństwo europejskie” i ci, którzy podejmują tego rodzaju decyzję „winni mieć świadomość konsekwencji”.
Drugą sprawą, którą trzeba przy tej okazji podnieść, jest kwestia realizmu w ocenie sytuacji i odpowiednio sformatowanych oczekiwań, jeśli chodzi o stronę ukraińską.

Continue reading...