Nie wszyscy mieli okazję obejrzeć decydujące starcie przed niedzielnymi wyborami. To było głównie wymianą ciosów pomiędzy Donaldem Tuskiem a Mateuszem Morawieckim, który zastąpił Jarosława Kaczyńskiego. A także pokazem stronniczości Michała Rachonia.
Nie wszyscy mieli okazję obejrzeć decydujące starcie przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi. To było głównie wymianą ciosów pomiędzy Donaldem Tuskiem a Mateuszem Morawieckim, który zastąpił Jarosława Kaczyńskiego. A także pokazem stronniczości Michała Rachonia, który często wychodził z roli prowadzącego, by wejść w rolę rzecznika Prawa i Sprawiedliwości.
Już na samym początku prowadzący debatę Michał Rachoń pokazał, że nie tylko będzie rzecznikiem linii partyjnej PiS, ale i zamierza wygłaszać wyjątkowo nudne i długie pytania (jak policzył Mateusz Przyborowski, niektóre trwały nawet 70 sekund).
W rezultacie TVP obnażyła się bardziej, niż zamierzała. Bo pierwsze pytanie Rachonia do Tuska było znacznie dłuższe niż odpowiedź lidera PO. W ten sposób publiczny z nazwy nadawca niechcący pokazał, że zamierza nadawać ton debacie, co próbował wielokrotnie później robić Rachoń.
Szef Platformy Obywatelskiej nie byłby sobą, gdyby po prostu odpowiedział na pytanie o stosunek do migracji.