Home Polish — mix In vitro było dla PiS "eugeniką" i "hodowlą". Dziś widzi je w...

In vitro było dla PiS "eugeniką" i "hodowlą". Dziś widzi je w "Dekalogu Polskich Spraw"

163
0
SHARE

By znaleźć w Sejmie większość, Mateusz Morawiecki jest skłonny zawrzeć pakt z diabłem. Po tym, jak stał się zwolennikiem tzw. kompromisu aborcyjnego, przeszedł do in vitro, którego finansowanie ma się znaleźć w ‘Dekalogu Polskich Spraw’. Ale po dojściu do władzy w 2015 roku likwidacja rządowego programu zapłodnienia pozaustrojowego była jedną z pierwszych decyzji PiS. Premier jako entuzjasta praw reprodukcyjnych jest więc umiarkowanie wiarygodny.
Choć wciąż nie ma nowego rządu, w środę Sejm zajmie się pierwszymi projektami ustaw. Według zapowiedzi wśród priorytetów znajdzie się projekt ustawy o finansowaniu in vitro. Przywrócenie finansowania znalazło się w umowie koalicyjnej podpisanej przez Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę (PSL i Polska 2050) oraz Nową Lewicę. In vitro ma poparcie nie tylko w nowej większości w parlamencie. To ustawa z obywatelskiego projektu « TAK dla in vitro », pod którym zebrano pół miliona podpisów. 
REKLAMA

Mateusz Morawiecki, rozpaczliwie poszukujący głosów, które miałyby zapewnić mu większość w głosowaniu nad wotum zaufania, stał się obecnie piewcą praw reprodukcyjnych. Po tym, jak oświadczył, że zawsze był zwolennikiem tzw. kompromisu aborcyjnego, ustami rzecznika rządu zadeklarował, że finansowanie in vitro znajdzie się w « Dekalogu Polskich Spraw », czyli zbiorze propozycji programowych nowego rządu. 
Ale po owocach ich poznacie, a na owoce było osiem długich lat. Tymczasem finansowanie procedury zapłodnienia pozaustrojowego było jedną z pierwszych rzeczy, którą zlikwidował rząd PiS po dojściu do władzy w 2015 roku. 

Zobacz wideo Obywatelska inicjatywa o finansowaniu in-vitro w Sejmie. Tusk: Jestem bardzo szczęśliwy
« W obronie życia i zdrowia nienarodzonych dzieci poczętych in vitro »
Tuż przed zmianą rządu minister zdrowia Marian Zembala podpisał decyzję o przedłużeniu programu finansowania in vitro do 2019 roku. Krótko po zaprzysiężeniu rząd Beaty Szydło zdecydował jednak, że programu się pozbędzie. – To nie jest tak, że my zabraniamy, ale mówimy, że nie stać budżetu państwa na to, by finansować to z tych środków, zwłaszcza, że poprzednicy pozostawili nam duże braki, jeśli chodzi o budżet – mówiła ówczesna rzeczniczka rządu Elżbieta Witek. Dodała, że w ochronie zdrowia są inne potrzeby, a in vitro nie jest jedyną metodą.
I niby rząd miał nie zabraniać, ale gdy przyszło co do czego, PiS chciało do zakazu przyłożyć rękę. W 2016 roku grupa posłów, głównie Kukiz’15, złożyła projekt ustawy « w obronie życia i zdrowia nienarodzonych dzieci poczętych in vitro ». Zakładał on, że « nie można dokonać zapłodnienia więcej niż jednej żeńskiej komórki rozrodczej », a « od zapłodnienia pozaustrojowego do umieszczenia komórki rozrodczej w ciele kobiety nie może upłynąć więcej niż 72 godziny ».

Ewa Kopacz, inicjatorka « TAK dla in vitro », wyjaśniała wtedy, że przyjęcie ustawy kukizowców oznacza likwidacja metody zapłodnienia pozaustrojowego w Polsce. Obowiązujące prawo pozwala na pobranie sześciu komórek, lub więcej jeśli są do tego wskazania medyczne. Natomiast transferu zarodka do jamy macicy dokonuje się zwykle do piątej doby, a przechowywane zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju musi odbywać się z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa. 
Kopacz na posiedzeniu Sejmu złożyła wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Poza czterema posłami i pięcioma, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu, wszyscy członkowie PiS chcieli dalszego procedowania projektu. Projekt niedługo później został jednak wycofany. Nie tylko zakazać, ale też karać
Kilka miesięcy później rząd przyjął niesławny projekt o wsparciu kobiet w ciąży i ich rodzin « Za życiem ». Beata Szydło powołała wtedy specjalny międzyresortowy zespół do prac nad « programem wsparcia » dla kobiet w trudnych ciążach. W jego składzie znalazła się jedna kobieta – Teresa Wargocka, wiceministerka edukacji narodowej. Jeszcze w 2010 roku Wargocka, jeszcze do niedawna posłanka PiS, stworzyła projekt ustawy o zakazie zapłodnienia pozaustrojowego i « manipulacją ludzką informacją genetyczną ». W rozumieniu tego projektu tworzenie zarodków in vitro miałoby być przestępstwem zagrożonym karą do dwóch lat więzienia.
Zakończony w 2016 roku program finansowania in vitro zastąpiono Rządowym programem kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego. Dziś wiemy, że dzięki niemu doszło do nieco ponad 200 poczęć (nie wiadomo, czy jest to równoznaczne z liczbą urodzeń). Dzięki programowi in vitro z kolei – na świat przyszło ponad 22 tysiące dzieci.

To im PiS powierzył los matek. Jedyna kobieta w zespole? Chciała kar więzienia za in vitro
– [In vitro] to procedura, która budzi ogromne kontrowersje i sprzeciw w dużej szczęści polskiego społeczeństwa – mówił w grudniu 2016 r. minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, otwierając pierwszą w Polsce Klinikę Diagnostyki i Leczenia Niepłodności. – Dokonano zabiegu troszkę na skróty, usiłując wmawiać zarówno zwykłym ludziom, osobom, które zmagają się z problemem niepłodności, jak i środowisku medycznemu, że niepłodnością należy się zajmować właśnie w taki sposób. In vitro jest jedynym lekarstwem, jedynym sposobem, nie ma innego, nie ma sensu tracić czasu na diagnozowanie. A to jest nieprawda z perspektywy ściśle naukowej, medycznej. Chcemy uprawić tutaj prawdziwą medycynę opartą na dowodach naukowych – twierdził. « Gwałcenie » dekalogu i « odrzucenie samego Stwórcy »
Kolejny minister zdrowia – Łukasz Szumowski – stał na tym samym stanowisku, co wynika z podpisanej przez niego « Deklaracji wiary lekarzy katolickich i studentów medycyny w przedmiocie płciowości i płodności ludzkiej ». Z zainicjowanej przez Wandę Półtawską deklaracji wynika, że zapłodnienie in vitro, razem z aborcją, antykoncepcją i eutanazją, to « gwałcenie » podstawowego przykazania dekalogu i « odrzucenie samego Stwórcy ».
Gorący przeciwnicy zapłodnienia ustrojowego byli nie tylko w rządzie – obsadzano nimi inne newralgiczne stanowiska. W listopadzie 2018 roku wybrał Mikołaja Pawlaka na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka. Podczas wysłuchania w Senacie powiedział: – In vitro od strony prawno-moralnej to metoda niegodziwa; w znaczącej liczbie poczęć powoduje, że poczęte dzieci nie są wystarczająco chronione.
Z kolei w październiku 2019 r. minister zdrowia powołał na konsultanta krajowego w dziedzinie genetyki klinicznej prof. Andrzeja Kochańskiego, eksperta Rady Naukowej Ordo Iuris i zespołu specjalistów Konferencji Episkopatu Polski, który twierdził, że stosowanie metody in vitro grozi urodzeniem dziecka z autyzmem i upośledzeniami. Kochański, uznawany w środowisku za osobę co najmniej kontrowersyjną, nazywał też in vitro « eksperymentalną produkcją ludźmi »
Podręcznik do HiT-u o « produkcji dzieci »
W końcu temat wrócił z wielką siłą, gdy dostaliśmy w ręce podręcznik do wprowadzonego przez PiS przedmiotu – Historii i Teraźniejszości. Prof. Wojciech Roszkowski, autor podręcznika, napisał m.in., że « coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli ». « Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju produkcję? » – mogliśmy przeczytać.

Continue reading...