Mimo że dziś znalazła się większość dla poparcia dekryminalizacji aborcji, nie ma pewności, jak w kolejnych miesiącach zachowa się Polskie Stronnictwo Ludowe.
W piątek odbyło się w Sejmie głosowanie w sprawie dalszych prac nad poselskim projektem o dekryminalizacji aborcji. To druga próba posłanek Anny Marii Żukowskiej i Doroty Łobody, by przekonać większość do zmiany kodeksu karnego, tym razem złożona wspólnie przez Lewicę i Koalicję Obywatelską. Latem ustawa zaliczyła bolesną porażkę. Zabrakło tylko czterech głosów, by projekt został uchwalony, w tym trzech posłów KO, w której obowiązywała dyscyplina: Krzysztofa Grabczuka (był na zwolnieniu lekarskim), Waldemara Sługockiego (był w delegacji) oraz Romana Giertycha (wyjął kartę do głosowania). Ostatecznie „za” opowiedziało się 215, a „przeciw” – 218 parlamentarzystów. Dwie osoby się wstrzymały, 23 nie głosowały w ogóle (głównie z PiS).
Tym razem Konfederacja i PiS w pierwszym czytaniu złożyły wniosek o odrzucenie projektu. Sejm go nie poparł. Za odrzuceniem projektu było 216 posłów, przeciw 232, w tym cała Koalicja Obywatelska (Giertych teraz nie wyłamał się z dyscypliny), Polska 2050, 17 posłów PSL, Lewica i klub Razem.
Ustawa Żukowskiej i Łobody trafi do komisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów aborcyjnych.
Projekt ustawy o dekryminalizacji znosi karanie za udzielanie pomocy w aborcji: zamówienie dla kogoś tabletek aborcyjnych albo umówienie wizyty w klinice.