« Problemy w krajobrazie miejskim » – takiego sformułowania w kontekście zjawiska migracji użył kanclerz Niemiec Friedrich Merz. Słowa te wywołały burzę.
« Problemy w krajobrazie miejskim » – takiego sformułowania w kontekście zjawiska migracji użył kanclerz Niemiec Friedrich Merz. Słowa te wywołały burzę. Przedstawiciele opozycji oraz część polityków z jego partii domagają się publicznych przeprosin za « dyskryminujące i nieprzyzwoite » uwagi wobec migrantów. Na Merza wylała się fala krytyki.
Na początku tego tygodnia kanclerz Niemiec Friedrich Merz odwiedził Poczdam, stolicę wschodniego kraju związkowego Brandenburgia.
Wizyta miała być chwilą wytchnienia po ważnym wydarzeniu dyplomatycznym w Egipcie, gdzie uczestniczył w podpisaniu planu pokojowego dla Bliskiego Wschodu autorstwa prezydenta USA Donalda Trumpa.
W programie był rejs statkiem po rzece Haweli, która łączy stolicę Niemiec z Poczdamem, oraz wizyta w przedszkolu. Wyjazd przebiegał bez zakłóceń – aż do krótkiej konferencji prasowej, na której padły pytania o twarde stanowisko ministra spraw wewnętrznych Alexandra Dobrindta w sprawie imigracji i wzrost popularności prawicowo-populistycznej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Ugrupowanie, uznawane za częściowo skrajnie prawicowe, uzyskało pod koniec września w Brandenburgii 34 proc. poparcia w sondażu, znacznie wyprzedzając rządzących w tym landzie socjaldemokratów z SPD.
Merz pewnym siebie tonem wskazał, że od czasu objęcia przez niego urzędu w maju 2025 roku liczba uchodźców przybywających do Niemiec spadła. Oznajmił też: – Ale oczywiście nadal mamy ten problem w krajobrazie miejskim i dlatego minister spraw wewnętrznych pracuje obecnie nad umożliwieniem i przeprowadzeniem repatriacji na bardzo dużą skalę.
Problemy w krajobrazie miejskim? Co też Merz mógł mieć na myśli? Czy chodziło mu o społeczne « punkty zapalne », regiony dotknięte kryzysem mieszkaniowym i wysokim bezrobociem? A może odnosił się ogólnie do dzielnic o wysokim odsetku obcokrajowców? Nie jest jasne, co dokładnie miał na myśli.