Brytyjski poseł Partii Pracy Alex Sobel, który jest głównym organizatorem zaplanowanej na 5 czerwca debaty w Izbie Gmin o polskiej ustawie o IPN, ocenił w rozmowie z PAP, że proponowane przepisy są « elementem szerszego ataku na historię Holokaustu ».
43-letni Sobel, którego ojciec Leopold jest polskim Żydem i wyemigrował z Polski w 1964 roku, tłumaczył, że będzie apelował do brytyjskich władz « o wywarcie presji na polski rząd » w celu porzucenia kontrowersyjnych przepisów.
« Myślę, że brytyjski rząd jest w silniejszej pozycji, niż być może inne rządy narodowe, aby wywrzeć presję na Polskę, bo w Parlamencie Europejskim Partia Konserwatywna jest w tej samej grupie, co polskie Prawo i Sprawiedliwość » – argumentował, dodając, że wielu polityków torysów – w tym, jak przekonywał, członkowie rządu – udzieliło mu prywatnego poparcia dla zorganizowania parlamentarnej debaty w tej sprawie.
Poseł tłumaczył, że był « zaskoczony » tym, ilu posłów podpisało list do ministra spraw zagranicznych Borisa Johnsona w tej sprawie, co jego zdaniem « jasno wskazuje na poziom zainteresowania w parlamencie ».
Wśród 64 sygnatariuszy znaleźli się głównie politycy opozycyjnej Partii Pracy, m.in. były kandydat na lidera ugrupowania Owen Smith, szef sztabu wyborczego w ostatnich wyborach Andrew Gwynne, jeden z czołowych laburzystów zajmujących się polityką zagraniczną Stephen Kinnock (mąż byłej duńskiej premier Helle Thorning-Schmidt), a także aktywne w walce z antysemityzmem Luciana Berger i Ruth Smeeth.
Pod apelem podpisali się także m.in. Bob Blackman i Paul Masterton z Partii Konserwatywnej, Alistair Carmichael i Layla Moran z Liberalnych Demokratów, a także Chris Law ze Szkockiej Partii Narodowej.
Sobel zaznaczył, że w momencie składania wniosku o debatę nie miał jeszcze odpowiedzi od wiceministra spraw zagranicznych Alana Duncana, który później odpisał mu, że sprawa była podnoszona trzykrotnie na spotkaniach międzyrządowych między Polską a Wielką Brytanią: dwukrotnie na poziomie ministrów spraw zagranicznych i raz na poziomie ich zastępców ds. europejskich.
« W debacie przedstawimy konkretne oczekiwania wobec ministra spraw zagranicznych i wiceministra. (…) Jednym z naszych żądań dotyczących przewidywalnej przyszłości będzie to, że za każdym razem, kiedy nasza premier spotka się z polskim premierem, a nasz minister spraw zagranicznych z polskim ministrem spraw zagranicznych, ta sprawa powinna być poruszona » – argumentował polityk.
Jak zaznaczył, będzie się domagał m.in. wprowadzenia tej kwestii pod obrady w trakcie zaplanowanego wstępnie na przyszły miesiąc spotkania w formacie tzw. kwadrygi, tj. polskich i brytyjskich ministrów spraw zagranicznych oraz obrony.
Deputowany Partii Pracy zwrócił jednocześnie uwagę, że « także w Polsce pojawia się kwestia zgodności tego prawa z konstytucją ».
« To nie jest tak, że jest ono zupełnie niekontrowersyjne w Polsce, a kontrowersyjne gdzie indziej, w tym tutaj (w Wielkiej Brytanii – PAP) – jest kontrowersyjne zarówno w Polsce, jak i gdzie indziej » – tłumaczył.
Polityk odrzucił argumentację autorów projektu, że wprowadzenie takich przepisów było konieczne, aby nie dopuścić do przenoszenia odpowiedzialności za Holokaust z nazistowskich Niemiec na okupowane kraje, w tym Polskę.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że « Muzeum w Auschwitz-Birkenau zetknęło się z falą nienawiści i nienawistnych wiadomości do tego stopnia, że nawet nie dyrektor muzeum, ale jego brat mówił o 50 dniach nienawiści pod adresem instytucji ».
Sobel ocenił, że przepisy « otworzyły drogę, dały przestrzeń i tlen wszystkim osobom, które zaprzeczają Holokaustowi (…) z całego świata, nie tylko w Polsce, aby atakować Auschwitz-Birkenau ».
Jak zastrzegł, « absolutnie nie twierdzi, że taka była intencja polskiego rządu, ale nieplanowane konsekwencje tego prawa są takie, że Auschwitz-Birkenau otrzymuje nienawistne wiadomości ».
Brytyjski poseł zaznaczył jednocześnie, że inną z konsekwencji jest to, że wiele elementów dyskursu o Holokauście, o jednostkowej odpowiedzialności Polaków za udział w Holokauście byłoby niezgodnych z nowym prawem.
« Mogę to powiedzieć tutaj, rozmawiając z panem przez telefon, kiedy siedzę w Leeds, ale jeśli pojadę do Polski – a planuję pojechać w grudniu na konferencję klimatyczną – to potencjalnie mógłbym być za to ścigany. Jestem pewien, że są takie rzeczy, które powiedziałem publicznie, które sprawiłyby, że mógłbym zostać oskarżony – to byłaby kwestia mojej decyzji, czy pojadę do Polski, oraz dla polskich władz, czy chcą mnie ścigać » – tłumaczył.
Sobel ocenił jednocześnie, że jego więzi rodzinne z Polską sprawiają, że « być może jest w lepszej pozycji, aby wnioskować o tę debatę niż inni », choć zaznaczył, że w Izbie Gmin jest większa liczba posłów o polsko-żydowskich korzeniach.
« Wielu z ich rodziców nie urodziło się jednak w Polsce lub przyjechało do Polski wcześniej, podczas gdy mój ojciec (…) urodził się, żył i chodził do szkoły w Polsce, więc mam znacznie bliższe związki » – tłumaczył.
Polityk ocenił, że w związku z tym « czuje odpowiedzialność » za to, aby « uzyskać większą jasność co do tego, co działo się w Polsce i ogółem w Europie w trakcie wojny światowej », a także bronić historii Holokaustu, a w szczególności « powstrzymywać tworzenie barier dla prawdy oraz nie dopuszczać do stworzenia kultury, w której akceptowany jest rewizjonizm historyczny ».
« Niestety żyjemy w erze +fake news+, fałszywych wiadomości i zachęcanie do ich większej liczby nie jest tym, co powinny robić odpowiedzialne rządy » – zakończył.
5 czerwca br. w Izbie Gmin odbędzie się debata na temat polskiej ustawy o IPN zwołana po tym, gdy grupa posłów oskarżyła polski rząd o « przepisywanie historii na nowo » przez kwestionowanie udziału Polaków w mordowaniu Żydów w trakcie drugiej wojny światowej.
Izba Gmin będzie pierwszym parlamentem państwa członkowskiego Unii Europejskiej, który zajmie się wzbudzającą kontrowersje ustawą.
Jak dowiedziała się PAP, dyskusja odbędzie się nie w głównej izbie, ale w Westminster Hall, co wiąże się z nieco niższą rangą polityczną wydarzenia i zakończy się przyjęciem neutralnie sformułowanego stwierdzenia, że « ta izba rozważyła polskie prawo o zniesławieniu ». Wnioski z wystąpień posłów nie będą prawnie wiążące dla brytyjskiego rządu, ale mogą wywrzeć presję polityczną.