Mateusz Morawiecki kończy woją wizytę w Waszyngtonie, w czasie której podkreślał potrzebę ścisłej współpracy Ameryki i Europy. Wizja polskiego premiera ws. tych relacji diametralnie różni się od narracji prezentownej przez Emmanuela Macrona – uważa Politico.
« Nad wizytą polskiego premiera Mateusza Morawieckiego w tym tygodniu w USA unosi się cień w kształcie Emmanuela Macrona » – pisze w czwartek Politico.eu.
REKLAMA
« W przeciwieństwie do prezydenta Francji, który w rozmowie z Politico starał się zdystansować USA i Europę w ewentualnej przyszłej konfrontacji z Chinami o Tajwan i wzywał do wzmocnienia ‘strategicznej autonomii’ kontynentu – polski przywódca podkreśla kluczowe znaczenie sojuszu między Ameryką a Europą, między innymi dlatego, że jego kraj jest jednym z najsilniejszych sojuszników Kijowa w wojnie z Rosją » – czytamy.
Zdaniem Politico w stolicy USA Morawiecki kontynuował « kopnięcia pod stołem » prezydenta Francji. W jednej ze swoich wypowiedzi Morawiecki nawiązywał wprost do wcześniejszych wypowiedzi, w których Emmanuel Macron wezwał do « strategicznej autonomii » Europy w kontekście ewentualnego konfliktu między Ameryką i Chinami. – Zamiast budować strategiczną autonomię od Stanów Zjednoczonych, proponuję strategiczne partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi – mówił Mateusz Morawiecki na końcu swojej wizyty w USA.
– Cieszę się, że propozycja jeszcze głębszego partnerstwa strategicznego jest czymś, co znajduje tak podatny grunt tutaj w Stanach Zjednoczonych, bo wiemy, że są różne koncepcje formułowane przez innych w Europie, koncepcje, które tworzą więcej zagrożeń, więcej znaków zapytania, więcej niewiadomych – stwierdził Morawiecki.
Zobacz wideo Morawiecki leci do USA. « Sojusz ze Stanami jest fundamentem bezpieczeństwa »
Politico: Polska jest jednym z najgorętszych amerykańskich sojuszników na kontynencie
W przeciwieństwie do Francji, która przez dziesięciolecia jeżyła się na uzależnieniu Europy od Stanów Zjednoczonych w kwestii bezpieczeństwa, Polska jest jednym z najgorętszych amerykańskich sojuszników na kontynencie. Warszawa od lat mocno naciskała na stacjonowanie wojsk amerykańskich na jej terytorium, a wiele jej ostatnich kontraktów zbrojeniowych trafiło do amerykańskich firm. Na początku tego roku podpisał umowę o wartości 1,4 miliarda dolarów na zakup drugiej partii czołgów Abrams, a także zgodził się wydać 4,6 miliarda dolarów na zaawansowane myśliwce F-35.
– pisze Politico.
« Znaczenie Polski na arenie międzynarodowej zmieniło się po wybuchu wojny w Ukrainie – przed brutalną rosyjską inwazją kraj postrzegany był jako ‘marginalny członek zachodniego klubu ze względu na jego problemy z praworządnością' » – zaznacza Politico.
Portal zwraca uwagę, że Warszawa od lat alarmowała o zagrożeniu ze strony Rosji – w przeciwieństwie do innych europejskich stolic, które utrzymywały z Moskwą dobre stosunki.