– Można było przewidzieć, że w sytuacji, gdy to tragiczne zdarzenie uzyskało rozgłos medialny, kierowca będzie próbował unikać odpowiedzialności i może spróbować wyjechać za granicę – mówi w Gazeta.pl prof. Zbigniew Ćwiąkalski. Były minister sprawiedliwości wytknął też służbom inny ‘ewidentny błąd’ w sprawie wypadku na A1.
Po kolejnych komunikatach ze strony prokuratury i policji wciąż jest wiele niejasności związanych z tragicznym wypadkiem na autostradzie A1 i działaniem służb. W sobotę łódzka policja wydała oświadczenie, w którym podkreśla, że kierowca BMW – domniemany sprawca śmierci trzech osób – nie był funkcjonariuszem policji lub synem funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. « Nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne » – przekazano.
REKLAMA
Zobacz wideo Kierowca ciężarówki wyprzedził dwa samochody na podwójnej ciągłej przed wzniesieniem
Zbigniew Ćwiąkalski: Doszło do chaosu, każdy mówił co innego. To był ewidentny błąd
Wcześniej w sieci pojawiały się komentarze, jakoby 32-letni kierowca BMW był spokrewniony z jednym z łódzkich funkcjonariuszy. To miało być powodem, dla którego mężczyzna nie został zatrzymany natychmiast po zdarzeniu. Działania służb i prokuratury komentuje w Gazeta.pl prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości i były szef MSW. – Można było przewidzieć, że w sytuacji, gdy to tragiczne zdarzenie uzyskało taki rozgłos medialny, kierowca będzie próbował unikać odpowiedzialności i może spróbować wyjechać za granicę. Policja miała podstawy, aby przynajmniej obserwować sprawcę – tłumaczy prawnik.
70-latek czekał ponad dobę na SOR-ze. « Jak prosiaka położyli i tak leżę »
Prof. Ćwiąkalski ocenił też kwestię upublicznienia zarzutów wobec 32-letniego kierowcy. – Co do zasady nie powinno informować się potencjalnie podejrzanego, jakie może mieć zarzuty. Z drugiej strony trudno, aby przy drastyczności tego zdarzenia i zainteresowaniu opinii publicznej prokuratura w ogóle o sprawie nie informowała. Nie można było całkowicie milczeć – podkreśla i dodaje: – Rozumiem zarzut dotyczący komunikacji. Informacje ze strony służb i prokuratury były chaotyczne, sprzeczne ze sobą, z nagraniami, które pojawiły się w sieci. Należało jak najszybciej zapoznać się z dostępnymi materiałami i uzgodnić, co można przekazać opinii publicznej.