Home Polish — mix Kłopoty z PRL-em i faktami

Kłopoty z PRL-em i faktami

132
0
SHARE

Najpierw Emilia Padoł opisała „Piosenkarki PRL-u” – Martę Mirską, Marię Koterbską, Reginę Bielską, Nataszę Zylską, Renę Rolską, Ludmiłę Jakubczak, Hannę Rek, Jo
Z PRL-u – się wycofała, z lekka mgliście to tłumacząc we wstępie: „nie chcę ograniczać moich bohaterów do jej ram”. A bohaterów poprzednich książek – w tym: Beatę Tyszkiewicz, Annę Dymną, Grażynę Szapołowską, Daniela Olbrychskiego, Jana Nowickiego czy Leona Niemczyka, a więc osoby aktywne i po upadku PRL-u, chciała? Wygląda na to, że to jacyś opisywani teraz panowie zareagowali na te trzy literki alergicznie.
Kto – trochę można się domyślać, wszak jeden z nich odcina się nawet od swego dawnego imienia i nazwiska. Zresztą urodzona cztery lata przed upadkiem PRL-u autorka też ma z tamtym czasem jakiś problem. Nie zmienia to faktu, że to w tamtej epoce Maciej Kossowski, Krzysztof Klenczon, Andrzej Zieliński, Jacek Zieliński, Stan Borys, Edward Hulewicz, Andrzej Dąbrowski, Andrzej Zaucha – rozpoczęli swe kariery, ofiarowali nam najlepsze piosenki i zaskarbili sobie uwielbienie słuchaczy. I to tamten czas ich stworzył, bo też wtedy – oczywiście była cenzura, zakazy i nakazy, często chore, jak wiele rzeczy w tamtym systemie – piosenka miała się o wiele lepiej niż obecnie prasowana przez walec komercji. Andrzej Dąbrowski mówi wprost: „Dla mnie ta epoka, muszę przyznać, była całkiem w porządku (…) Chociaż oczywiście nie wszyscy mieli wtedy dobrze, a i my często pracowaliśmy w okropnych warunkach. Ale jak człowiek był młody, to wszystko było fajne”. A Andrzej Sikorowski śpiewał: „To nie tęsknota za komuną /To jest tęsknota za młodością”. Swoją drogą – gdyby trzymać się ściśle słów, to Andrzej Zieliński, opisany wraz z bratem Jackiem, to nie piosenkarz, a kompozytor i śpiewający muzyk (na co sam zwraca uwagę) . Jak zwał, tak zwał; w sumie miło, że młoda autorka przywołuje tych artystów, o odmiennych biografiach, hołdujących rozmaitym estetykom, że przypomniała ich kariery i dokonania. Pokazała, jak zapamiętali swe życie, z czego są dumni, co im doskwiera. Czerpała z bezpośrednich rozmów, jak i w przypadku nieżyjących ze wspomnień – żony Klenczona (właśnie ukazała się książka jej współautorstwa) i dawnych wywiadów, i wspomnień (Andrzej Zaucha) . Gorzej, że nie dochowała staranności w podawaniu faktów. Andrzej Zieliński nie urodził się w Krakowie, a w Gdowie, Jerzy Tarsiński nie dołączył do Skaldów w roku 1965, a dwa lata później, to nie Skaldowie, a Jacek Zieliński i dwaj gitarzyści grali w hotelu Sheraton w Bagdadzie w pierwszej połowie lat 80., zanim młodszy z braci zespól reaktywował. Błędy są i w tekście o Zausze – poczynając od tego, że współautorka niegdysiejszych wspomnień o nim to Małgorzata Bogdanowicz, a nie Magdalena, a autorem libretta musicalu „Pan Twardowski” jest Włodzimierz Jasiński, aktor Teatru STU, a nie Krzysztof Jasiński, jego twórca i reżyser. Skoro skupiam się na twórcach z Krakowa, to dodać muszę i Andrzeja Dąbrowskiego, urodzonego wprawdzie w Wilnie, ale to w Krakowie spędził młodość, tu kończył szkoły i studia muzyczne, tu zaczynał grać jazz, m.in. w trio Andrzeja Kurylewicza, tu zaczął śpiewać (i tu ma zamiar być pochowany) . Wspaniały muzyk i wokalista (także kierowca rajdowy i dziennikarz) ; szkoda, że od lat tak rzadko można go słuchać, szkoda, że jego płyta „Szeptem” z roku 2006, nagrana m.in. z Jarkiem Śmietaną i Januszem Muniakiem nie została wylansowana i doceniona. Cóż, epoka PRL-u się skończyła, a dzisiaj liczy się nie szlachetna uroda, ale lans i szmal. Tak więc, mimo kłopotów z PRL-em, jak i z faktami, dobrze, że młoda autorka zanurza się w przeszłość. Jakby nie krzywić się, i słusznie, na epokę PRL-u, jego artyści są wciąż w swej sztuce niedościgli…

Continue reading...