O zwycięstwie Polaków w turnieju pocieszenia zadecydowała końcówka
spotkania. W ostatnich dziesięciu minutach zdobyli siedem goli z rzędu,
ale wcześniej przegrywali już różnicą pięciu. Wielka w tym zasługa
bramkarza Mateusza Korneckiego, który zmienił w drugiej połowie Adama
Malchera i zaliczył niebywałą — stuprocentową skuteczność, obronił
bowiem siedem na siedem rzutów.
W pierwszej połowie gra była wyrównana i wynik cały czas oscylował
wokół remisu. Biało-czerwoni popełniali tradycyjne już dla nich na tych
mistrzostwach błędy, czyli byli jak zwykle bardzo nieskuteczni w ataku.
Powtarzały się stare mankamenty: niewykorzystywanie rzutów karnych i gry
w przewadze. Do takiej sytuacji doszło w ósmej minucie przy stanie 3:3.
Tomasz Gębala nie rzucił karnego, a i koledzy nie zaliczyli trafienia,
pomimo że mieli jednego zawodnika więcej na boisku.
Na następnego gola trzeba było czekać pięć minut, ale jego autorem
byli Argentyńczycy – brązowi medaliści mistrzostw panamerykańskich.
Na szczęście dla podopiecznych trenera Tałanta Dujszebajewa o ile
można było mieć wielkie pretensje do gry ofensywnej, o tyle również
tradycyjnie mocnym punktem byli bramkarze. Przed przerwą dobrze spisywał
się Malcher. Pod koniec pierwszej połowy między słupkami pojawił się na
chwilę Kornecki. W debiutanckiej akcji… obronił karnego.
Po przerwie oba zespoły długo nie mogły się wstrzelić w bramkę
rywala. Efektywniejsi okazali się Argentyńczycy, którzy trafienie
zaliczyli w 36. minucie. Polacy byli nadal nieskuteczni i gdy dodatkowo
zaczęli gubić piłkę w prostych sytuacjach rywale w 48. min odskoczyli im
aż na pięć bramek (22:17).
Zaczęło się mozolne odrabianie strat. Na szczęście dla Polaków tym
razem to rywali dopadła niemoc strzelecka, bo jak się potem okazało
więcej goli w tym meczu nie strzelili.
W 51. minucie było już tylko 20:22 i trener Argentyńczyków poprosił o
czas. Następną akcję z sukcesem zakończył Michał Daszek, który pojawił
się wreszcie na boisku, pomimo przeziębienia. Chwilę potem po zagraniu
skrzydłowego Orlenu Wisły Płock sędziowie podyktowali rzut karny, który
wykorzystał Rafał Przybylski, doprowadzając do wyrównania 22:22 w 54.
min. W tym czasie też znakomicie wszedł w mecz Kornecki, który zaliczał
jedną za drugą udaną interwencję.
Autorem kolejnego gola na 23:22 był ponownie Daszek. Półtorej minuty
przed końcem, gdy biało-czerwoni grali w osłabieniu, 22-letni bramkarz
Górnika Zabrze udanie interweniował w bardzo ważnym momencie. Niedługo
potem wynik na 24:22 ustalił najskuteczniejszy w polskim zespole
Przemysław Krajewski i Polacy po raz pierwszy sięgnęli po Puchar
Prezydenta międzynarodowej federacji (IHF).
Polska — Argentyna 24:22 (13:13) Polska: Adam Malcher, Mateusz Kornecki — Marek Daćko 3, Krzysztof
Łyżwa 1, Mateusz Jachlewski, Przemysław Krajewski 6, Patryk Walczak,
Arkadiusz Moryto 3, Michał Daszek 2, Rafał Przybylski 4, Paweł
Paczkowski 1, Tomasz Gębala 3, Piotr Chrapkowski 1. Argentyna: Matias Schulz — Federico Fernandez 8, Federico Pizarro 1,
Sebastian Simonet 3, Pablo Portela 1, Pablo Simonet 4, Leonardo Querin,
Federico Vieyra 4, Lucas Moscariello 1, Juan Pablo Fernandez, Gonzalo
Carou, Adrian Portela, Pablo Vainstein.