Dziennikarz uważa, że Marcin P. kłamał w zeznaniach przed sejmową komisją śledczą.
Wassermann: działania ABW w sprawie Amber Gold to prowizorka Marcin P. zeznał, że Latkowski mógł mu przekazać plan śledztwa w sprawie afery Amber Gold. – Na 90 proc. jestem przekonany, że tak było, podejrzewam, że moja pamięć mnie nie myli — podkreślił P. Latkowski natychmiast zaprzeczył tym „rewelacjom” na twitterze. „Marcin P. przeczytał plan śledztwa w artykule. Nigdy nie przekazywałem mu czegokolwiek. Każdy kontakt z Marcinem P. jest zarejestrowany” – napisał dziennikarz. Sylwester Latkowski stwierdził, że Marcin P. mówiąc o kilku spotkaniach z nim kłamał, bo doszło tylko do jednego – 7 sierpnia 2012 r. Rozmowa z P. i jego żoną oraz Latkowskim i Michałem Majewskim „została w całości zarejestrowana”.
Dziennikarz stwierdził kategorycznie, że nie odpuści Marcinowi P. jego kłamstw. – Myślę, że powinienem stanąć przed komisją śledczą. Jestem przeciwnikiem, aby dziennikarze zeznawali przed takimi komisjami, ale nie mam wyboru. Nie może być tak, że przez wiele godzin szargane jest moje nazwisko i nasza – z Michałem Majewskim — praca dziennikarska – podkreślił. Latkowski zasugerował także w programie „Minęła Dwudziesta”, że P. przed komisją mógł chronić pewne osoby. Ujawnił, że pomysłodawca Amber Gold co najmniej kilkakrotnie kontaktował się mailowo z Michałem Tuskiem. Tymczasem P. twierdził, że wysłał do syna premiera tylko jednego maila.