Antyterroryści bieszczadzkiej straży granicznej mieli zatrzymać podejrzanego o związki z pseudokibicami mężczyzny. Tyle, że pomylili piętra i wpadli do mieszkania niewinnego człowieka. Tymczasem podejrzany uciekł. — Poczytaj o najważniejszych wydarzeniach z kraju. Poznaj opinie i komentarze. Weź udział w dyskusji.
Antyterroryści, zamiast zatrzymać podejrzanego o związki z pseudokibicami mężczyzny wpadli do mieszkania w Jarosławiu, w którym ojciec samotnie wychowuje trójkę dzieci. Zorientowali się, że to pomyłka, bo ich cel miał mieszkać sam — informuje RMF FM. Zanim błąd naprawiono, podejrzany, który był celem pograniczników zdążył już uciec.
Do błędu doszło przez remonty, które kilka tygodni temu zaczął właściciel kamienicy — tłumaczy się z pomyłki Piotr Zakielarz z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Pozamieniane zostały bowiem
miejsca zamieszkania lokatorów. W konsekwencji okazało się, że osoba,
która była w naszym zainteresowaniu, mieszkała na innymi piętrze — dodaje Zakielarz.
Resort spraw wewnętrznych już zareagował na tę wpadkę. Na polecenie Wiceministra SWiA Jarosława Zielińskiego, Komendant Główny
Straży Granicznej gen. bryg. SG Tomasz Praga skierował do
Bieszczadzkiego Oddziału SG funkcjonariuszy z Biura Kontroli KGSG.
Zespół ma wyjaśnić sytuację i zaproponować rozwiązania, które pomogą
ograniczyć tego typu zdarzenia — czytamy w komunikacie rzecznik prasowej Komendanta Głównego S, ppor. Agnieszki Golias. Sprawę jednocześnie wyjaśnia też dowódca Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Pogranicznicy przepraszają także za swój błąd i zapewniają, że rodzina, do której weszli antyterroryści dostanie pomoc psychologiczną.