W energetyce, czy to na obszarze UE, czy na krajowym podwórku, konkurencja między poszczególnymi firmami lub podsektorami branży w znacznym stopniu przeniesiona została na etap kształtowania prawa. Największe znaczenie dla przewidywalnej pr
Legislacja oplatająca energetykę to istna dżungla. Zarówno na poziomie międzynarodowym, jak i krajowym kolejne akty prawne wyrastają jak grzyby po deszczu. Zakres i poziom szczegółowości przepisów, co swoją drogą utrudnia ich stosowanie i sprzyja powstawaniu niejasności prawnych, momentami porażają. Pierwszy z brzegu przykład to tzw. pakiet zimowy.
— Jest to olbrzymi pakiet regulacyjny, razem z załącznikami do poszczególnych głównych aktów, m.in. takich jak: rozporządzenie w sprawie zarządzania Unią Energetyczną, rewizja dyrektywy OZE czy rozporządzenie w sprawie wewnętrznego rynku energii, liczy około 4 tys. stron – mówił nam niedawno Jan Chlebowicz, zastępca dyrektora Departamentu Strategii, Rozwoju i Innowacji Energa.
Czytaj także: