Nie wierzę w ten projekt; to marzenie niektórych, żeby dostać się do europarlamentu i brak pomysłu, jak to zrobić — ocenił we wtorek lider PO Grzegorz Schetyna, odnosząc się do doniesień medialnych jakoby Donald Tusk miał przed wyborami do PE w 2019 r. tworzyć wspólną listę opozycji.
30 maja portal gazeta.pl opublikował artykuł nt. możliwego planu powrotu b. premiera do polskiej polityki . «Donald Tusk jako twórca i patron bardzo szerokiej proeuropejskiej listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego — taki scenariusz jest bardzo poważnie rozważany przez szefa Rady Europejskiej i jego otoczenie, ustaliła gazeta.pl. Na liście mieliby się znaleźć ludzie ze środowisk PO, Nowoczesnej, PSL, ale także lewicy» — poinformował portal.
Schetyna w radiowej Trójce zaznaczył, że najlepiej byłoby, gdyby w tej sprawie wypowiedział się sam Donald Tusk. «Ja ten pomysł traktuję jako marzenie niektórych, żeby dostać się do europarlamentu i brak pomysłu, jak to zrobić» — ocenił.
«Nie wierzę w ten projekt, nie uważam, żeby miał rację bytu. Raczej wynika (on) z tęsknoty niektórych do dostania się do europarlamentu i braku pomysłu na jakiej liście można znaleźć swoje nazwisko» — powiedział.
Jak czytamy w artykule portalu gazeta.pl, projekt «proeuropejska lista Tuska» zakłada, że kandydatami na europosłów byłyby bardzo znane osoby, np. Bronisław Komorowski, Jerzy Buzek i inni byli premierzy, np. Marek Belka, Leszek Miller, Hanna Suchocka, Kazimierz Marcinkiewicz i Ewa Kopacz. Listę poparłyby, oprócz PO, także Nowoczesna, SLD, PSL i inne formacje, które — jak napisano — chcą tworzyć wokół PiS «kordon sanitarny». Z kolei Donald Tusk patronowałby ich startowi. Celem takiego scenariusza byłaby m.in. poprawa wizerunku Polski w UE .
Portal poinformował, że Tusk ze swoim otoczeniem rozważa jeszcze drugi scenariusz. «Drugi jest jeszcze bardziej ofensywny, bo liderem i kandydatem na europosła miałby zostać też sam Tusk — wtedy dzisiejszy szef RE musiały o kilka miesięcy skrócić swoją kadencję szefa Rady.