Najpierw było zamilczanie, potem zwalanie winy na opozycję, teraz partia realizuje strategię ‘ucieczki do przodu’. W ten sposób chce uniknąć pytań o polityczny kontekst afery, która może pogrążyć gabinet premiera Morawieckiego.
Polityczny wymiar sprawy nakreślił b. prezes GetBacku Konrad Kąkolewski. W wysłanych w kwietniu czterech listach do premiera (dwa), KNF i Jarosława Kaczyńskiego jasno stwierdził, że nie ma zamiaru sam iść na dno. Pisał o swoich „zasługach dla obozu wolnościowego”. Pod tą nazwą kryją się obecna władza i jej media. Domagał się pomocy od władzy, którą jego firma przez dwa lata wspierała.
PiS panicznie boi się tego kontekstu. Partyjna propaganda w ogóle o tym nie informuje albo próbuje „dokleić” do GetBacku polityków opozycji i krytyczne wobec władzy media. Wychodzi to żałośnie, ale tego rodzaju próby będą pewnie ponawiane.
Najnowszy pomysł PiS jest taki, by nie poprzeć wniosku o powołanie komisji śledczej i w Sejmie sprawę oddać komisji finansów publicznych. Tam na straży partyjnych interesów stoi jej wiceprzewodniczący Janusz Szewczak. On już wie: „Reakcja państwa na sprawę GetBack była szybka. Zawiadomienia do prokuratury zostały złożone natychmiast. Nikt niczego nie tuszował. Prokuratura zadziałała bardzo sprawnie”.
