Adam Kszczot został pierwszym 800-metrowcem w historii, który zdobył trzy złote medale mistrzostw Europy. Dodatkowo udało mu się to zrobić z rzędu. Polak po zwycięstwie w Berlinie powiedział, że każde kolejne złoto przychodzi trudniej.
Kszczot (RKS Łódź) kolejny tytuł mistrza Europy zdobył swym najlepszym wynikiem w sezonie 1.44,59. Czwarty był Michał Rozmys (UKS Barnim Goleniów) — 1.45,32, a piąty Mateusz Borkowski (RKS Łódź) — 1.45,42. Obaj poprawili rekordy życiowe. Srebrny medal wywalczył Szwed Andreas Kramer — 1.45,03 (wyrównany rekord kraju), a brązowy Francuz Pierre-Ambroise Bosse — 1.45,30.
— To był bardzo trudny taktyczny bieg. Od 400 metrów trzeba było być bardzo skupionym na dwóch rzeczach: na trzymaniu grupy z przodu, czyli największych rywali oraz oszczędzaniu energii i przede wszystkim oszczędzaniu energii! Wiedziałem, że ten bieg może tak wyglądać. Tempo spadło. Zadziwił mnie Bosse, bo postarał się, by zacząć z tyłu — i bardzo dobrze. Po 400 metrów uderzył bardzo mocno i gdybym został, to duża szansa, że bym ich nie dogonił. Kluczem do sukcesu było wklejenie się na przedostatni łuk. Później wiedziałem, co robię i rozgrywałem swój bieg — przyznał. Kszczot dodał też, że zostawił trochę sił na nieoczekiwany zdarzenia. — Było mnie stać, by jeszcze trochę dołożyć. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Ten bieg był szybki, bo wielu zawodników marzyłoby o takim czasie — powiedział. Był również pod wrażeniem swojego rywala, który ostatecznie zajął trzecie miejsce. Według niego Pierre-Ambroise Bosse za dużo sił włożył tuż po przekroczeniu 400 metrów. Jest także zadowolony z występów swoich rodaków: Borkowskiego i Rozmysa.
— Bardzo mocno liczyłem, że im się uda zdobyć chociaż jeden medal! Śniły mi się trzy, ale jest jeden i dwa bardzo wartościowe miejsca. Wygrali z zawodnikami, którzy biegają w najlepszych mityngach, stawka była mocna, a oni osiągnęli świetne wyniki — zakończył. Cała rozmowa z Kszczotem w załączonym materiale wideo.
