Według liderów organizacji związkowych działających w Jastrzębskiej Spółce Węglowej (JSW) politycy formacji rządzącej coraz chętniej «wchodzą w buty» swoich poprzedników z Platformy Obywatelskiej i PSL. Kierując się swoimi partyku
W najbliższy piątek, 26 października, obradować ma Rada Nadzorcza JSW. W pierwotnym porządku obrad znalazł się punkt dotyczący zmian w zarządzie spółki. Nieoficjalnie wiadomo, że za punktem tym kryła się kolejna próba odwołania prezesa Daniela Ozona. Stało się tak pomimo zobowiązania ministra Krzysztofa Tchórzewskiego, że do czasu zakończenia audytu (czyli do końca 2018 r.) temat zmian w zarządzie JSW nie będzie rozpatrywany przez Radę Nadzorczą.
— W poprawionym porządku obrad punkt ten wypadł. Ponoć minister Tchórzewski rzekomo miał o tym nie wiedzieć, więc powstaje pytanie, kto miałby odpowiadać za ten «lapsus»? Przewodnicząca Rady Nadzorczej profesor Halina Buk? A może dyrektor Burski? Ktokolwiek by nie był za ten fakt odpowiedzialny, świadczy on o niezłym «burdelu», jaki zapanował w resorcie kierowanym przez Krzysztofa Tchórzewskiego — ocenia Solidarność Górnicza.
I zastanawia się, czy traktować to jako wypadek przy pracy, czy też może jednak jako pełzającą próbę odwołania prezesa Ozona?
— Fakt, że kilka dni później resort energii odwołał z funkcji członka Rady Nadzorczej doktora Krzysztofa Kwaśniewskiego (w którego w miejsce powołany został pracownik Ministerstwa Energii Konrad Balcerski), który nie ukrywał swojej krytyki wobec poczynań audytorów, świadczy jednak, że mamy do czynienia z próbą odwołania Ozona. Resort energii nie może sobie pozwolić na kolejną kompromitację, a z taką mielibyśmy do czynienia, gdyby przy głosowaniu Rady Nadzorczej nad zmianami w zarządzie okazało się, że minister Tchórzewski nie ma większości kwalifikowanej. Lepiej więc zawczasu pozbyć się członków Rady, którzy wykazują się zdrowym rozsądkiem, a zastąpić ich lojalnymi żołnierzami — wskazuje Solidarność Górnicza.