Wypadki i kolizje z udziałem limuzyn rządowych zdarzają się, bo tak wygląda czasami ruch drogowy – powiedział we wtorek szef Służby Ochrony Państwa gen. Tomasz Miłkowski. Jednocześnie ocenił, że najważniejsze osoby w państwie, «racjona
Szef SOP został zapytany w TVN24, czy najważniejsze osoby w państwie są dobrze chronione. Powiedział, że «racjonalnie i obiektywnie — tak». W odniesieniu do kolizji rządowej limuzyny zamykającej kolumnę, w której jechała wicepremier Beata Szydło, do jakiej doszło w ubiegłym tygodniu na Śląsku, Miłkowski powiedział, że «zdarzają się kolizje, czasem wypadek». «W tym dniu w całej Polsce zdarzyło się 1370 kolizji» — wskazał. Na uwagę, że wypadki z udziałem samochodów rządowych zdarzają się często, odparł: «tak się zdarza, bo tak ruch drogowy czasami wygląda».
Zapytany o doświadczenie kierowcy auta wiozącego Beatę Szydło poinformował, że ma «Dwa lata służby, a wcześniej pięć lat był zawodowym kierowcą. Jeździł we flocie samochodowej, w prywatnej firmie». Powiedział też, że ukończył wymagane szkolenia praktyczne i potwierdził, że kierowca ten jeździł też z zagranicznymi delegacjami w ramach szkoleń.
«Czas w służbie, to nie jest jedyny moment, kiedy zdobywa się doświadczenie. Mamy pewien paradoks — państwo się upieracie, że żeby jeździć w ochronie osób, o jakich tutaj mówimy, to trzeba mieć doświadczenie. A zdobyć je funkcjonariusz ma gdzie?» — pytał Miłkowski.
Szef SOP został też zapytany, dlaczego była premier jeździ dwoma samochodami, na co odparł: «a dlaczego nie?». «To uzależnione jest od tego, jak oceniany jest stopień zagrożenia dla danej osoby. Taka analiza zagrożeń dokonywana jest kwartalnie, półrocznie, zależnie od osoby, zdarzeń, okoliczności i informacji, które uzyskujemy» — podkreślił.
Zapytano go również o kolizję, w której kolumna prezydencka z radiowozami na czele potrąciła chłopca na przejściu dla pieszych. Dziecku natychmiast udzielili pomocy ratownicy z karetki jadącej w kolumnie. Wyszedł do niego także prezydent Andrzej Duda. Na stwierdzenie, że «to mogła być prowokacja», szef SOP powiedział «mogła być, ale nie była». «Możemy zakładać najczarniejsze scenariusze i zakładać, że to była prowokacja, ale (…) my wiedzieliśmy, co tam się zdarzyło i kto tam jest. W okolicy tego wypadku wszędzie byli funkcjonariusze» — wskazał.