Jeśli z biegiem lat coś się we mnie zmienia, to głównie podejście do przeciwników politycznych z czasów PRL. Razem żyjemy w Polsce i razem powinniśmy o nią dbać. Kto nie popełnia błędów, niech pierwszy rzuci kamieniem — wyjaśnia w rozmowie z Piotrem Zarembą premier Mateusz Morawiecki.
Rzeczywiście powiedział pan Kaczyńskiemu, że nie przyjął pan stanowiska ministra finansów od Tuska? Może już wtedy pan liczył na coś od niego?
Poważna propozycja objęcia funkcji po ministrze Rostowskim rzeczywiście padła. Nie przyjąłem jej. A przecież nie było wiadomo, że Tusk wyjedzie do Brukseli, a Platforma tąpnie. Proszę sobie popatrzeć na ówczesne sondaże. Po prostu nie chciałem być w tamtym rządzie. Spotkałem się wtedy z Jarosławem Kaczyńskim i powiedziałem mu o tej propozycji. On pyta: „Jaka jest pana decyzja?”. Ja na to, że odmówiłem. „A to bardzo się cieszę” – odparł. Nie zapadły wtedy żadne inne ustalenia.
Dlaczego pan nie chciał być ministrem w rządzie PO?
Nie odpowiadała mi filozofia „nicnierobienia”.