Домой Polish — mix Niemieckie patrioty w Polsce. Żadna ze stron nie może teraz oblać tego...

Niemieckie patrioty w Polsce. Żadna ze stron nie może teraz oblać tego testu

118
0
ПОДЕЛИТЬСЯ

Najgorsze, co by się mogło teraz stać, to fiasko wspólnych ustaleń, po którym nastąpiłaby lawina oskarżeń. Cieszyliby się tylko Władimir Putin z Aleksandrem Łukaszenką.
Ministrowie obrony są po słowie i być może niebawem wyrzutnie rakietowe z czarnymi krzyżami Bundeswehry trafią na stanowiska ogniowe we wschodniej Polsce. Po incydencie w Przewodowie Berlin zgłosił się do pomocy w ochronie polskiego nieba, a Warszawa z części oferty chce skorzystać.
Czytaj też: Walka z Rosją będzie długa i ciężka. Kluczowe są rezerwy
Chodzi o systemy antyrakietowe i przeciwlotnicze Patriot, których Niemcy mają najwięcej w natowskiej Europie: 12 jednostek ogniowych (dla porównania: Polska do 2023 r. ma dostać cztery). Wedle propozycji Berlina miałyby one wzmocnić obronę powietrzną Polski i całej wschodniej flanki NATO, na wzór tych rozmieszczonych na Słowacji. Nie wiadomo na razie, jaką liczbę wyrzutni i radarów zamierza przysłać zachodni sąsiad. Mowa jednak o rozmieszczeniu, a więc wysłaniu na kilkumiesięczną, zapewne rotacyjną misję operacyjną niemieckich baterii (lub ich elementów) z niemieckimi załogami, a nie oddaniu nam niemieckich patriotów. Dokładnie na takiej samej zasadzie rozmieszczone są w Polsce patrioty należące do US Army i wyrzutnie systemu Sky Sabre brytyjskich wojsk lądowych.
Jeśli do porozumienia z Niemcami dojdzie, byliby u nas trzecim uczestnikiem sojuszniczego wysiłku obronnego w dziedzinie naziemnych systemów przeciwlotniczych i antyrakietowych. Mimo niechęci rządu PiS do Niemiec polskie władze ofertę zza Odry zdają się witać szeroko otwartymi ramionami. Nawet wbrew oddolnemu, głośno wyrażanemu protestowi radykalnej części ich wyborczej bazy.
Nie ma sensu cytować wszystkich bluzgów, jakie na ten temat ukazują się w niektórych częściach sieci. Ciekawe, czy komentarze te czyta – podobno osobiście prowadzący swój profil na Twitterze – szef MON Mariusz Błaszczak. Jeśli tak, mina mogła mu zrzednąć, gdy zwykle prześcigający się w okazywaniu aplauzu i entuzjazmu klakierzy zamilkli, a na jego wpis aprobujący propozycję Berlina wylała się fala krytyki. Ale władza nie zostawiła wicepremiera samego, pozytywnie o perspektywie rozmieszczenia w Polsce niemieckich patriotów wypowiedzieli się prezydent Andrzej Duda, szef BBN Jacek Siewiera i ważny polityk PiS Krzysztof Sobolewski. Prezes Jarosław Kaczyński chyba jeszcze nie zabrał głosu, ale jego ocena – jak w wielu przypadkach – może być trudna do jednoznacznej interpretacji.
W każdym razie PiS zapalił Niemcom zielone światło, może na razie żółte. Błaszczak pisze o konieczności ustalenia, kiedy, gdzie i na jak długo przyjadą te patrioty. Sobolewski wyraża nadzieję, że to oferta na poważnie. Duda docenia gest. To wszystko i tak dużo, choć trudno się spodziewać, by od razu spełniły się nadzieje ambasadora Thomasa Baggera na przełom we współpracy obronnej obu państw. Na razie jest łaskawe przyzwolenie na wykazanie się inicjatywą. Zresztą tylko częściowe – bo z dwuwymiarowej propozycji Niemiec, dotyczącej oprócz wyrzutni antyrakietowych rozmieszczenia samolotów bojowych Eurofighter, Polska skorzystać chce tylko z tej pierwszej opcji. Może to początek współpracy, a może Luftwaffe za bardzo się kojarzy. Ale może to być wyraz hierarchii potrzeb.
Czytaj też: Czy przecenialiśmy armię Rosji? Mówi znany zachodni analityk
Mimo rozmieszczenia w Polsce amerykańskiego i brytyjskiego pododdziału obrony powietrznej nadal są to deficytowe, bardzo pożądane u nas systemy. Dość powiedzieć, że plan minimum na system antyrakietowy Wisła to osiem baterii patriotów, w sumie 64 wyrzutnie i 16 radarów, a jeśli chodzi o obronę powietrzną krótkiego zasięgu, to mowa o ponad 150 wyrzutniach (licząc podstawowy system Narew oraz uzupełnioną o krótki zasięg Pilicę+).
W budowie tego systemu nie chodzi o „pokrywanie” całego terytorium kraju zasięgami jego radarów i pocisków, a o takie nasycenie środkami defensywnymi, by móc zatrzymać ataki porównywalne z tymi, wobec których niemal codziennie staje właśnie Ukraina – pocisków balistycznych, manewrujących, samolotów i dronów uderzeniowych Rosji. Patrioty to broń dedykowana tym najgroźniejszym celom, pociskom balistycznym krótkiego zasięgu, jak Iskandery, ale ich radary widzą dużo więcej i wystarczająco daleko, by pozwolić na przygotowanie do strzału innych systemów.

Continue reading...