Po nieudanym puczu wagnerowców Jewgienij Prigożyn opuścił Rosję i skorzystał z gościnności białoruskiego dyktatora. Od tego czasu w mediach pojawiały się spekulacje na jego temat, niektórzy twierdzili nawet, że już nie żyje. W końcu zbuntowany „kucharz Putina” miał zabrać głos i wystąpić przed swoimi najemnikami. Stwierdził, że „to, co dzieje się teraz na froncie, to hańba, w której nie powinniśmy brać udziału” i zapowiedział, że teraz jego ludzie będą zajmować się szkoleniem białoruskiej armii i uczynią z niej „drugą armię świata”.
Po nieudanym puczu wagnerowców Jewgienij Prigożyn opuścił Rosję i skorzystał z gościnności białoruskiego dyktatora. Od tego czasu w mediach pojawiały się spekulacje na jego temat, niektórzy twierdzili nawet, że już nie żyje. W końcu zbuntowany „kucharz Putina” miał zabrać głos i wystąpić przed swoimi najemnikami. Stwierdził, że „to, co dzieje się teraz na froncie, to hańba, w której nie powinniśmy brać udziału” i zapowiedział, że teraz jego ludzie będą zajmować się szkoleniem białoruskiej armii i uczynią z niej „drugą armię świata”.